Strona:PL Balzac - Kobieta porzucona; Gobseck; Bank Nucingena.djvu/190

Ta strona została przepisana.

mógł wyjść z Paryża. Byłby chciał zepsuć się, zahartować, stracić złudzenia, nauczyć się słuchać wszystkiego bez rumieńca, mówić nic nie mówiąc, przenikać tajemną grę sił... Ba! daremnie uzbroił się w cztery języki, to znaczy cztery słowa na jedną myśl. Wrócił jako wdowiec po kilku nudnych matronach, które nazywa się zagranicą awanturkami, nieśmiały, niewyrobiony, dobry chłopiec, pełen ufności, niezdolny mówić źle o ludziach którzy go raczyli przyjmować u siebie, nadto szczery aby być dyplomatą, słowem to co nazywamy porządny chłopiec.
— Krótko mówiąc smarkacz, który chował swoich ośmnaście tysięcy franków renty na żer pierwszych akcji które się nadarzą, rzekł Couture.
— Ten przeklęty Couture ma tak dalece zwyczaj wybierać naprzód dywidendy, że wybiera z góry koniec mojej historji. Na czem ja stanąłem? Na powrocie Godfryda. Skoro się urządził przy quai Malaquais, zdarzyło się, że tysiąc franków, które miał ponad potrzebę, okazały się niewystarczające na jego udział w loży we Włoskim i w Operze. Kiedy przegrał dwadzieściapięć lub trzydzieści ludwików w kartj? albo w jakim zakładzie, oczywiście płacił; potem wydawał je w razie wygranej, co i namby się zdarzyło, gdybyśmy byli dość głupi aby się zakładać. Beaudenord, skrępowany w swoich ośmastu tysiącach renty, uczul potrzebę stworzenia sobie tego, co nazywamy dziś kapitałem obrotowym. Bardzo mu zależało na tem, aby się nie zjadać samemu. Poszedł się poradzić opiekuna.