Strona:PL Balzac - Kobieta porzucona; Gobseck; Bank Nucingena.djvu/196

Ta strona została przepisana.

tańczenia Izaury d’Aldrigger, ale ot, jeden rzekł: „Ta młoda panienka wybornie tańczy“ (to był dependent u rejenta); ktoś inny: „Ta młoda osóbka tańczy czarująco“ (to była dama w turbanie); ktoś trzeci, kobieta trzydziestoletnia: „Ta mała wcale nieźle tańczy“! Wróćmy do wielkiego Marcela i powiedzmy parodjując jego najsłynniejszy aforyzm: „Ile rzeczy w jednem pas“!
— I jedźmy trochę prędzej! rzekł Blondet. Zawiele mariwodażu.
— Izaura, ciągnął Bixiou spojrzawszy koso na Blondeta, miała skromną sukienkę z białej gazy z zielonemi wstążkami, kamelję we włosach, kamelję u paska, jeszcze kamelję u dołu sukni, i kamelję...
— Ależ to trzysta kóz Sanszo-Pansy!
— To cała literatura, mój drogi! Klaryssa jest arcydziełem, a ma czternaście tomów, i najtępszy wodwilista streściłby ci ją w jednym akcie. Bylebym cię bawił, o cóż ci chodzi? Ta tualeta była rozkoszna, czy ty nie lubisz kamelji? chcesz zatem dalje? Nie. Więc masz kasztan, rzekł Bixiou, który rzucił zapewne kasztan Blondetowi, bo usłyszeliśmy głuchy brzęk talerza.
— Moja wina, rzekł Blondet, jedź dalej.
— Jadę, rzekł Bixiou. „Czy to nie byłaby rozkoszna żoneczka“? rzekł Rastignac do Godfryda, pokazując mu małą z kameljami, białemi, czystemi, bez jednego brakującego listka. Rastignac należał do serdecznych przyjaciół Godfryda. — Wiesz! myślałem o tem, szepnął mu do ucha Beaudenord. Mó-