były dobre, dzierżawy pewne; były tam wyborne plantacje, naprawy i podatki ciążyły na dzierżawcach, jabłonie miały po trzydzieści ośm lat, ojciec wreszcie był w trakcie kupna dwustu morgów lasu przylegających do jego parku, który chciał otoczyć murem: żadne widoki ministerjalne, żadna sława ludzka nie mogła walczyć z takiemi korzyściami. Czy przez złośliwość czy przez wyrachowanie, pani de Sainte-Sevère nie pisnęła nic o starszym bracie Gastona, a sam Gaston też o nim nie wspominał. Ale ten brat to był suchotnik; wszystko wróżyło, że będzie niebawem pochowany, opłakany, zapomniany.
Gaston de Nueil zrazu bawił się temi figurami, zbierał z nich niejako wzorki do swego albumu w całej smakowitej prawdzie ich kościstych, ostrych, pomarszczonych fizjognomji, w uciesznej oryginalności ich strojów i gestów; rozkoszował się prowincjonalizmem gwary, ubóstwem myśli i charakterów. Ale, wiodąc przez jakiś czas ową egzystencję podobną do życia wiewiórki obracającej klatkę, uczuł brak kontrastów w tem życiu wytyczonem z góry jak życie mnichów w klasztorze, i popadł w stan, który nie jest jeszcze nudą ani wstrętem, ale zawiera w sobie prawie wszystkie ich objawy. Po lekkich cierpieniach tego przesilenia, dokonywa się w osobniku zjawisko transplantacji na grunt który mu jest przeciwny, gdzie musi zmarnieć i wieść charłacze życie. W istocie, o ile go nic nie wyrwie z tego świata, przyjmuje nieznacznie jego obyczaje i dostraja się do jego
Strona:PL Balzac - Kobieta porzucona; Gobseck; Bank Nucingena.djvu/23
Ta strona została przepisana.