Strona:PL Balzac - Kobieta porzucona; Gobseck; Bank Nucingena.djvu/230

Ta strona została przepisana.

— Trzebaby go doprowadzić do konkluzji, że pieniądze głupich są, z boskiego prawa, ojcowizną ludzi z talentem, rzekł Blondet.
— Panowie, odparł Couture, śmiejmy się tutaj, aby sobie wynagrodzić powagę, jaką zachowamy gdzieindziej, kiedy będziemy słuchali czcigodnych głupstw uświęconych przez klecone na kolanie prawa.
— Ma rację. Co za czas, panowie, rzekł Blondet, epoka w której, skoro tylko błyśnie ogień inteligencji, gaszą go natychmiast stosując okolicznościowe prawo. Prawodawcy, prawie wszystko przybysze z prowincji, gdzie poznawali świat z dzienników, dławią wówczas ogień w machinie. Kiedy maszyna trzaśnie, wówczas nastaje plącz i zgrzytanie zębów! Epoka, w której sporządza się jedynie prawa fiskalne i karne! Chcecie usłyszeć wielkie słowo tego co się dzieje? Niema już religji w państwie.
— Ha! rzekł Bixiou, brawo, Blondet! położyłeś palec na ranie Francji, na fiskalizmie, który odjął naszemu krajowi więcej zdobyczy niż wszystkie nieszczęścia wojny. W ministerjum, gdzie przebyłem siedem lat kaźni, skuty z kołtunami, był jeden urzędnik, człowiek z głową, który postanowił odmienić cały system finansów... haha! ładnieśmy go wysiudali. Francja byłaby zbyt szczęśliwa, zaczęłaby się znów bawić w zdobywanie Europy, działaliśmy tedy w sprawie pokoju narodów: zabiłem tego Rabourdina karykaturą!
— Kiedy powiadam religja, nie rozumiem