Strona:PL Balzac - Kobieta porzucona; Gobseck; Bank Nucingena.djvu/235

Ta strona została przepisana.

det, kładąc mu zwiniętą serwetę na głowę. Idę dalej, panowie. Jeżeli jest błąd w obecnej teorji, czyja wina? Prawa! Prawa wziętego jako całość, prawodawstwa! owych powiatowych wielkich ludzie których prowincja nam nasyła, nadzianych pojęciami moralnemi, pojęciami nieodzownemi w życiu o ile ktoś nie chce mieć do czynienia z sądem,, ale głupiemi z chwilą gdy bronią człowiekowi wznieść się na wyżyny na których musi się znajdować prawodawca. Przez to że prawa bronią namiętnościom takiego lub innego rynku (gra, loterja, prostytucja, wszystko co chcecie), nie wytępią nigdy namiętności. Zabić namiętności, znaczyłoby zabić społeczeństwo, które, o ile ich nie rodzi, to w każdym razie je rozwija. Skoro wy tamujecie waszemi zakazami pasję gry, która drzemie we wszystkich sercach, u młodej dziewczyny, u prowincjała jak u dyplomaty, bo wszyscy pragną majątku gratis, gra przejawia się natychmiast w innej sferze. Kasujecie niedorzecznie loterję, kucharki i tak okradają swoich państwa, niosą swój łup do kasy oszczędności, a stawka ich wynosi dwieście pięćdziesiąt franków zamiast dwóch franków, ponieważ akcje przemysłowe, udziały, stają się loterją, grą bez zielonego stolika, ale z niewidzialnemu, grabkami i oszukańczą szansą. Domy gry zamknięto, loterja już nie istnieje. Francja jest o wiele moralniejsza, krzyczą głupcy, tak jakby skasowali poniterów! Gra idzie dalej! tylko że zysk nie przypada już Państwu, które podatek płacony z przyjemnością zastąpiło podatkiem uciążliwym, nie zmniejszając: