Strona:PL Balzac - Kobieta porzucona; Gobseck; Bank Nucingena.djvu/244

Ta strona została przepisana.

w nocy do Brukseli, musi ogłosić bankructwo, jeżeli nie uda mu się zlikwidować. Delfina zażądała dziś; rano w sądzie separacji majątkowej. Możesz jeszcze ocalić swój majątek. — Jak? rzekł Godfryd, czując że mu krew ścina się w żyłach. — Napisz poprostu do barona de Nucingen list, antydatowany na dwa tygodnie wstecz, w którym dajesz mu zlecenie, aby kupił za cały twój kapitał akcji (i wymięnił mu towarzystwo akcyjne Claparona). Masz dwa tygodnie, miesiąc, trzy miesiące może na to, aby je sprzedać powyżej obecnej ceny, pójdą jeszcze w górę. — Ale d’Aiglemont, który był z nami na śniadaniu, d’Aiglemont ma u Nucingena miljon! — Słuchaj, ja nie wiem czy znajdzie się dość akcji aby go pokryć, przytem ja nie jestem jego przyjacielem, nie mogę zdradzać tajemnic Nucingena, nie powinieneś mówić mu o tem. Jeżeli powiesz słowo, odpowiadasz mi za następstwa. Godfryd przetrwał dziesięć minut w zupełnym bezwładzie. — Godzisz się czy nie? spytał bezlitosny Kastignac. Godfryd wziął pióro i atrament, napisał i podpisał list jaki mu podyktował Rastignac. — Biedny d’Aiglemont! wykrzyknął. — Każdy dla siebie, rzekł Rastignac. Jeden załatwiony! dodał w myśli opuszczając pokój Godfryda. Podczas gdy Rastignac manewrował w Paryżu, oto jaki widok przedstawiała giełda. Mam przyjaciela z prowincji, dudka który mnie pytał przechodząc koło Giełdy między czwartą a piątą, poco to zbiegowisko rozmawiających którzy chodzą tam i z powrotem, co oni sobie mogą mówić, i poco się przechadzają po nie-