Strona:PL Balzac - Kobieta porzucona; Gobseck; Bank Nucingena.djvu/245

Ta strona została przepisana.

odwołalnem ustaleniu kursu papierów publicznych. — Mój przyjacielu, rzekłem, najedli się, teraz trawią; w czasie trawienia robią plotki o sąsiadach, bez tego nie byłoby w handlu bezpieczeństwa w Paryżu. Tam się robią interesy, i jest naprzykład człowiek, taki Palma dajmy na to, którego powaga podobna jest powadze Sinarda w Akademji. Powiada że transakcja jest dobra, i transakcja się robi!
— Co za człowiek, panowie, rzekł Blondet, ten żyd, który posiada wykształcenie nie uniwersyteckie ale uniwersalne. U niego, uniwersalność nie wyklucza głębi; co wie, to wie do gruntu; ma intuicję, geniusz interesów; to wielki referendarz hyjen które władają giełdą paryską i które nie zrobią interesu, póki Palma go nie zbada. Jest poważny, słucha, waży, namyśla się i mówi wreszcie interesowanemu, który patrzy ze zdumieniem na tę powagę wypchanego ptaka: „To mi się nie podoba“. Co mi się wydaje nadzwyczajne, że on był przez dziesięć lat wspólnikiem Werbrusta i że nie było nigdy między nimi nieporozumień.
— To się zdarza między ludźmi bardzo silnemi albo bardzo słabemi; wszyscy inni kłócą się i prędzej czy później rozstają się jak wrogowie.
— Domyślacie się, rzekł Bixiou, że Nucingen puścił mądrze i zręcznie pod kolumny giełdy mały granacik, który wybuchnął koło czwartej. „Wiesz pan ważną nowinę, rzekł du Tillet do Werbrusta pociągnąwszy go w kąt, Nucingen jest w Brukseli, żona jego zażądała sądownie separacji majątkowej. — Czy ty maczasz palce w likwidacji? spy-