stowi. Spostrzega w kącie Matifata, który miał trzysta tysięcy franków u Nucingena. Drogista, blady i wystraszony, zadrżał widząc straszliwego Gigonneta, lichwiarza jego dawnej dzielnicy, zbliżającego się aby mu rozpruć brzuch. — Źle idzie, pachnie bankructwem. Nucingen wchodzi w targi! Ale to pana nie tyczy, panie Matifat, pan się wycofał z interesów. — Hm, właśnie że się pan myli, panie Gigonnet, chwyciło mnie na trzysta tysięcy franków, któremi chciałem operować na rencie hiszpańskiej. — Uratował się pan, renta hiszpańska byłaby panu zjadła wszystko, gdy ja panu dam coś za pańską sumę u Nucingena, naprzykład, tak, pięćdziesiąt od sta. — Wolę raczej doczekać likwidacji, odparł Matifat, nigdy żaden bankier nie dał mniej niż pięćdziesiąt od sta. Ba! gdyby chodziło tylko o dziesięć procent straty, rzekł ex-drogista. — No zatem, chce pan na piętnaście? rzekł Gigonnet. — Coś panu bardzo pilno jak widzę, rzekł Matifat. — Do widzenia, rzekł Gigonnet. — Chce pan na dwanaście? — Niech będzie, rzekł Gigonnet. W ciągu wieczora du Tillet odkupił za dwa miljony i pokrył je u Nucingena, na rachunek tych trzech przygodnych wspólników, którzy nazajutrz podjęli swoją premję. Stara pięknisia, baronowa d’Aldrigger, była przy śniadaniu z córkami i Godfrydem, kiedy Rastignac przyszedł z dyplomatyczną miną aby skierować rozmowę na kryzys finansowy. Baron Nucingen ma (mówił) serdeczną przyjaźń dla Aldriggerów, pomyślał o tem aby w razie nieszczęścia pokryć konto baronowej swe-
Strona:PL Balzac - Kobieta porzucona; Gobseck; Bank Nucingena.djvu/248
Ta strona została przepisana.