Strona:PL Balzac - Kobieta porzucona; Gobseck; Bank Nucingena.djvu/255

Ta strona została przepisana.

mu nic do zarzucenia. Ktoby powiedział, że bank bywa czasem mordownią, popełniłby najstraszliwsze oszczerstwo. Jeżeli akcje spadają i idą w górę, jeżeli wartość papierów rośnie i maleje, ten przypływ i odpływ jest wynikiem naturalnego ruchu atmosferycznego, w związku z działaniem księżyca, a winę ponosi wielki Arago, że nie dał nam żadnej naukowej teorji dla tego doniosłego zjawiska. Wynika z tego jedynie wielka prawda finansowa, której nie spotkałem nigdzie wypisanej...
— Jaka?
— Dłużnik jest silniejszy od wierzyciela.
— Och! rzekł Blondet, w tem co mówiliśmy przed chwilą, ja widzę parafrazę zdania Monteskiusza, którem streścił Ducha Praw.
— Co za zdanie? rzekł Finot.
Prawa to są sieci pajęcze, przez które przechodzą wielkie muchy, a w których zostają małe.
— Dokąd tem zmierzasz? rzekł Finot do Blondeta.
— Do rządu absolutnego, jedynego który może powściągnąć zamachy inteligencji na prawo! Tak, samowola chroni ludy, przychodząc w pomoc sprawiedliwości, bo prawo łaski nie ma odwrotnej strony: król, który może ułaskawić oszukańczego bankiera, nie zwraca nic obłuskanej ofierze. Legalność zabija nowoczesne społeczeństwo.
— Wytłómacz to wyborcom! rzekł Bixiou.
— Jest ktoś, kto się tego podjął.
— Kto?