wzniesioną między nią a światem. Prawie niepodobieństwem było tedy obcemu, choćby z najlepszej rodziny, dostać się do niej. Mimo to, nazajutrz rano pan de Nueil skierował się spacerem w stronę pałacyku w Courcelles, i kilka razy obszedł ogród który go otaczał. Zmamiony złudzeniami tak naturalnemi w jego wieku, patrzał przez szczeliny albo ponad mury, przystawał w zadumie przed zamkniętemi żaluzjami, lub badał te które były otwarte. Wierzył w jakiś romantyczny przypadek, kombinował jego przebieg nie bacząc na niemożliwości, aby dostać się do nieznajomej. Tak przechadzał się przez kilka poranków wielce jałowo, ale, za każdą taką wyprawą, ta kobieta stojąca poza światem, ofiara serca zagrzebana w samotności, rosła w jego myśli i wciskała się w jego duszę. Toteż serce Gastona biło nadzieją i radością, kiedy przypadkiem, obchodząc mury Courcelles, usłyszał ciężki krok ogrodnika.
Myślał o tem aby napisać do pani de Beauseant; ale co powiedzieć kobiecie, której nie widział na oczy i która go nie znała? Zresztą Gaston nie dość wierzył w siebie; przytem, jak często młodzi ludzie jeszcze pełni złudzeń, śmiertelnie lękał się straszliwej wzgardy milczenia, i drżał na myśl, ile widoków ma ta jego pierwsza proza miłosna iż będzie rzucona w ogień. W końcu, po wielu dzikich projektach, składając coraz to nowe romanse i łamiąc sobie głowę, wymyślił szczęśliwy sposób, jeden z tych które znajduje się w końcu wśród mnogości innych, i które najniewinniejszej
Strona:PL Balzac - Kobieta porzucona; Gobseck; Bank Nucingena.djvu/29
Ta strona została przepisana.