Strona:PL Balzac - Kobieta porzucona; Gobseck; Bank Nucingena.djvu/34

Ta strona została przepisana.

jowiec, spytawszy go o nazwisko, znikł i wróci! aby go wprowadzić.
— Pan baron de Nueil.
Gaston wszedł wolno, ale dość zręcznie, rzecz trudniejsza jeszcze w salonie gdzie jest jedna kobieta, niż gdzie ich jest dwadzieścia. Przy kominku, na którym, mimo pory roku, błyszcza! wielki płomień i na którym znajdowały się dwa zapalone świeczniki rzucając łagodne blaski, spostrzegł młodą kobietę, siedzącą w modnej berżerce z bardzo wysokim grzbietem. Niskie siedzenie pozwalało głowie przybierać rozmaite pozy pełne wdzięku i elegancji, nachylać ją, skłaniać, prostować leniwo, jakgdyby to było ciężkie brzemię; wreszcie zginać nogi, pokazywać je lub chować w długich fałdach czarnej sukni. Wicehrabina chciała położyć na okrągłym stoliczku książkę którą czytała, że jednak równocześnie zwróciła głowę ku panu de Nueil, książka spadła pomiędzy stolik a berżerkę. Nie zwracając na to uwagi, wicehrabina wyprostowała się i pochyliła głowę odpowiadając na ukłon młodzieńca, lekko, prawie nie podnosząc się z berżerki, w której tonęła jej kibić. Podała się naprzód, poprawiła żywo ogień, poczem schyliła się, podniosła rękawiczkę, którą wzięła niedbale w lewą rękę, szukając drugiej przelotnem spojrzeniem; prawą ręką, białą, niemal przezroczystą, bez pierścionków, wiotką, o cienkich palcach i różowych doskonale owalnych paznokciach, wskazała Gastonowi krzesło. Skoro nieznajomy gość usiadł, zwróciła ku niemu głowę pyta-