pięknych dni jakie jej jeszcze zostały. Czuć się stworzoną dla szczęścia i ginąć nie doznajac go, nie dając go?.. kobieta! Co za męczarnie!
Pan de Nueil uczynił te spostrzeżenia z szybkością błyskawicy, i czuł się bardzo zawstydzony sobą w obliczu największej poezji, w jaką może się oblec kobieta. Urzeczony potrójnym blaskiem piękności, nieszczęścia i szlachetności, stał niemal osłupiały, zadumany, podziwiając wicehrabinę, ale nie znajdując nic do powiedzenia.
Pani de Beauseant, której zdumienie to nie było zapewne niemiłe, wyciągnęła doń rękę ruchem miękkim, ale rozkazującym; poczem, przyzywając uśmiech na pobladłe wargi, jakgdyby chcąc być jeszcze posłuszną swej płci, rzekła:
— Pan de Champignelles uprzedził mnie o poselstwie, którego pan tak uprzejmie się podjął. Byłożby to od...
Słysząc te straszliwe słowa, Gaston zrozumiał jeszcze lepiej śmieszność swej sytuacji, nietakt, nieuczciwość swego postąpienia wobec kobiety tak nieszczęśliwej. Zaczerwienił się. Wzrok jego, nabrzmiały tysiącem myśli, zmącił się, ale nagle, z ową siłą jaką młode serca umieją czerpać w poczuciu swych błędów, uspokoił się. Przerywając pani de Beauseant gestem pełnym pokory, odpowiedział wzruszonym głosem:
— Pani, nie zasługuję na szczęście widzenia pani: oszukałem panią niegodnie. Uczucie, jakiemu byłem posłuszny, mimo iż bardzo żywe, nie może usprawiedliwić nędznego podstępu, który mi dał
Strona:PL Balzac - Kobieta porzucona; Gobseck; Bank Nucingena.djvu/37
Ta strona została przepisana.