Strona:PL Balzac - Kobieta porzucona; Gobseck; Bank Nucingena.djvu/41

Ta strona została przepisana.

wówczas oparte na braku szacunku, na błędzie któremu przypadek dał sławę.
Rzuciła książkę na stół ze wzgardą.
— Jakto! rzekła objąwszy Gastona straszliwem spojrzeniem, więc dlatego że byłam słaba, świat chce abym nią była ciągle? To okropne, upokarzające. Czy pan przychodzi aby się nademną litować? Jest pan zbyt młody, aby współczuć z cierpieniami serca. Niech pan to wie, mój panie, wolę wzgardę od litości, nie chcę być przedmiotem niczyjego współczucia.
Nastała chwila milczenia.
— A więc, widzi pan, podjęła zwracając głowę ku niemu z wyrazem łagodności i smutku, jakiekolwiek uczucie kazało panu wdzierać się nieopatrznie w moje ustronie, obraża mnie pan. Jest pan zbyt młody aby być zupełnie wyzutym z dobroci, odczuje pan tedy niewłaściwość swego kroku przebaczam go panu, i mówię do pana teraz bez goryczy. Nie wróci pan już tutaj, nieprawdaż? Proszę pana o to, choć mogłabym rozkazać. Gdyby pan odwiedził mnie jeszcze raz, nie byłoby ani w pańskiej ani w mojej mocy przeszkodzić aby całe miasto uważało pana za mego kochanka, i dorzuciłby pan do moich zgryzot nową ciężką zgryzotę. Nie pragnie pan tego, sądzę.
Zamilkła, patrząc nań z prawdziwą godnością, która go zmięszała.
— Zbłądziłem, pani, rzekł wzruszonym głosem; ale zapał, nieopatrzność, żywa potrzeba szczęścia, są w moim wieku wadą i zaletą. Teraz, dodał, ro-