tak szybkich i tak długich, zazdrość moja nie zbudziła się ani razu. Miałam wszystkie kwiaty twej duszy, wszystkie twoje myśli. Nie było najlżejszej chmurki na naszem niebie, nie wiedzieliśmy co to ofiara, zawsze byliśmy posłuszni natchnieniom serca. Kosztowałam szczęścia bez granic. Łzy, które wilżą tę kartę, czy ci wyrażą całą mą wdzięczność? Pragnęłabym to pisać na kolanach. Otóż to szczęście dało mi poznać męczarnię okropniejszą, niż była niegdyś męka opuszczenia. Drogi mój, serce kobiety ma bardzo głębokie zakamarki: do dziś sama nie znałam granic mego serca, jak nie znałam granic miłości. Największe nieszczęścia, jakie mogą spaść na nas, jeszcze są lekkie w porównaniu z samą myślą o nieszczęściu tego kogo kochamy, A gdybym to ja była przyczyną tego nieszczęścia, czyżby nie można umrzeć od tej myśli?... Oto co mnie dręczy. Ale ta myśl wlecze za sobą drugą, jeszcze o wiele cięższą: a ta myśl kala piękno miłości, zabija ją, czyni z niej upokorzenie, plami na zawsze życie. Ty masz trzydzieści lat, a ja czterdzieści. Ileż lęków ta różnica wieku budzi w kochającej kobiecie? Ty mogłeś, zrazu mimowoli, później poważnie, uczuć ofiarę jaką uczyniłeś wyrzekając się dla mnie wszystkiego. Pomyślałeś może o swojej karjerze, o małżeństwie które siłą rzeczy musi pomnożyć twój majątek, pozwoli ci zażywać jawnego szczęścia, mieć dzieci spadkobierców, żyć w świecie i zająć w nim zaszczytne miejsce. Może zdławiłeś te myśli, szczęśliwy że dla mnie, bez mojej wiedzy poświęcasz
Strona:PL Balzac - Kobieta porzucona; Gobseck; Bank Nucingena.djvu/63
Ta strona została przepisana.