Strona:PL Balzac - Kobieta porzucona; Gobseck; Bank Nucingena.djvu/64

Ta strona została przepisana.

świetne małżeństwo, majątek, przyszłość. W swej młodzieńczej szlachetności chciałeś zostać wierny przysięgom, które nas wiążą jedynie w obliczu Boga. Wspomniałeś moje dawne cierpienie; owo nieszczęście, z którego mnie wyrwałeś, posłużyło mi za tarczę. Zawdzięczać twoją miłość litości! ta myśl jest dla mnie jeszcze okropniejsza niż obawa te ci łamię życie. Ci, którzy umieją zasztyletować kochankę, są bardzo miłosierni kiedy ją zabijają w chwili gdy jest szczęśliwa, niewinna, w pełni złudzeń... Tak, śmierć lepsza jest od tych dwóch myśli, które, od kilku dni, trawią potajemnie moje godziny. Wczoraj, kiedy mnie spytałeś tak łagodnie: „Co tobie?“... twój głos przyprawił mnie o dreszcz. Zdało mi się, że, wedle zwyczaju, czytasz w mojej duszy; czekałam twoich wynurzeń, wyobrażając sobie że dobrze odgadłam rachuby twego rozsądku. dobroci twojej, mimo że do niej przywykłam, zdało mi się, że widzę przymus, ciężar który dźwigasz. W tej chwili drogo opłaciłam moje szczęście; uczułam, że natura zawsze nam sprzedaje skarby miłości. W istocie, czyż los nas nie rozłączył? Powiedziałeś sobie: „Prędzej czy później, muszę opuścić tę biędną Klarę, czemu się z nią nie rozstać w porę?“ To zdanie było wypisane na dnie twego spojrzenia. Odeszłam, aby się wypłakać zdala od ciebie. Kryć ci moje łzy! to pierwsze łzy, jakie zgryzota wycisnęła mi od dziesięciu lat, a jestem za dumna aby ci je pokazać, ale nie oskarżałam cię. Tak, masz słuszność, nie powinnam być tak samolubna aby wiązać twoje