Strona:PL Balzac - Kobieta porzucona; Gobseck; Bank Nucingena.djvu/69

Ta strona została przepisana.

rozstaniu, ukazując wciąż między nimi pannę de La Rodière jak widmo, poświęcając zrazu swoje zamiary, aby dać je sobie wmówić potem. Aby osiągnąć swój cel w tem litosnem dziele, posuwał się aż do tego, że liczył na szlachetność, na dumę margrabiny, na piękne przymioty jej duszy. Odpisał jej, aby uśpić jej podejrzenia. List! Dla kobiety, która z intuicją prawdziwej miłości łączyła najdelikatniejszą wrażliwość kobiecą, list był wyrokiem. Toteż, kiedy Jakób wszedł i zbliżył się do pani Beauseant, aby jej podać trójgraniasto złożony papier, biedna kobieta zadrżała, jak schwytana jaskółka. Nieznany chłód przeszedł ją od głowy aż do stóp, spowijając ją w lodowaty całun. Jeżeli nie przybiegał do jej kolan, jeżeli nie przychodził zapłakany, blady, kochający, wszystko przepadło. A jednak tyle jest nadzieji w sercu kobiet które kochają! Trzeba dużo ciosów sztyletu, aby je zabić, kochają i krwawią aż do ostatniego.
— Czy jaśnie pani potrzebuje Czego? spytał Jakób z cicha, odchodząc.
— Nie, rzekła.
— Poczciwy człowiek, pomyślała ocierając łzę, on mnie zgaduje, on, służący!
Przeczytała: Droga moja, dręczysz się urojeniami... Kiedy ujrzała te słowa, gęsta zasłona rozpostarła się na oczach margrabiny. Tajemny głos serca krzyczał jej: „On kłamie“. Następnie, ogarniając wzrokiem całą pierwszą stronę z ową gorączkową jasnością jaką daje namiętność, przeczytała u dołu te słowa: Nic nie jest postanowio-