Strona:PL Balzac - Kobieta porzucona; Gobseck; Bank Nucingena.djvu/83

Ta strona została przepisana.

— Szkoda, że ten chłopiec nie ma jakich dwóch albo trzech miljonów, nieprawdaż?
— Czy to nieszczęście? Nie sądzę, odparła. Pan de Restaud ma wielkie zdolności, jest wykształcony, a minister, przy którym pracuje, ceni go wysoce. Nie wątpię, że zajdzie daleko. Ten chłopiec znajdzie majątek jakiego sam zapragnie, skoro przyjdzie do władzy.
— Tak, ale gdyby już był bogaty?
— Gdyby był bogaty, rzekła Kamilla rumieniąc się. Ależ wszystkie młode panny, które są tutaj, wydzierałyby go sobie, dodała wskazując tańczące pary.
— I wówczas, odparł adwokat, panna de Grandlieu nie byłaby tą jedyną na którąby zwracał oczy. Dlatego się pani rumieni! Podoba się pani, nieprawdaż? No, niech pani powie.
Kamilla wstała nagle.
— Kocha go, pomyślał Derville.
Od tego dnia Kamilla była nadzwyczaj uprzejma dla adwokata, spostrzegłszy że on pochwala jej skłonność. Aż dotąd, mimo że znała wszystkie zobowiązania rodziny wobec Derville’a, było w jej obejściu więcej grzeczności niż prawdziwej sympatji, więcej uprzejmości niż uczucia, zachowanie jej i ton zawsze mu dawały odczuć oddalenie, jakie etykieta stawiała między nimi. Wdzięczność, to jest dług, który dzieci nie zawsze przyjmują w spadku.
— Ta historja, rzekł Derville po pauzie, przy-