rażki, od jakich zaczyna się każda szczera namiętność, była ostatnią rachubą jego konającej dyplomacji. Odtąd skończyła się wszelka myśl krytyczna; stał się igraszką swej miłości, utonął w drobiazgach owego niepojętego szczęścia, które się karmi słowem, milczeniem, cieniem nadziei. Chciał kochać platonicznie, oddychać codzień powietrzem którem oddychała pani d’Aiglemont, wrósł niemal w jej dom, towarzyszył jej wszędzie z całą tyranją namiętności, która kojarzy własny egoizm z ahsolutnem niemal poświęceniem. Miłość ma swój instynkt, umie znaleźć drogę do serca, jak najsłabszy owad idzie do swego kwiatu z nieodpartą wolą, która nie przeraża się niczem. Toteż, kiedy uczucie jest szczere, los jego nie może być wątpliwy. Czyż nie jest w tem coś co może przerazić kobietę, gdy pomyśli, że życie jej zależy od mniejszej lub większej szczerości, siły, uporu, jakie kochanek włoży w swoje pragnienia? Kobiecie, żonie, matce, niepodobna obronić się miłości młodego człowieka; jedyne co w jej mocy, to przestać go widywać, z chwilą gdy odgadnie sekret serca, który kobieta odgaduje zawsze. Ale to postanowienie jest zbyt krańcowe, aby kobieta mogła się na nie zdobyć, w wieku w którym małżeństwo ciąży, nudzi i męczy, kiedy miłość małżeńska jest mniej niż letnia, o ile mąż nie oddalił się zupełnie. Brzydkiej kobiecie pochlebia uczucie, które ją czyni piękną; u młodej i pięknej, pokusa musi być równa własnym jej urokom, jest olbrzymia; cnotliwej, wzniosło-ziemskie uczucie pozwala znaleźć rozgrzeszenie w ogromie własnych poświęceń i w chwale tej trudnej walki. Wszystko jest pułapką. Toteż żadna lekcja nie jest dość silna dla tak silnych pokus. Zaniknięcie narzucone niegdyś kobiecie w Grecji, na Wschodzie, i modne od jakiegoś czasu w Anglji, jest jedynym ratunkiem moralności rodziny; ale, pod władzą tego systemu, giną przyjemności świata: ani towarzystwo, ani grzeczność, ani polor nie będą wówczas możliwe. Narody muszą wybierać.
Toteż, w kilka miesięcy po pierwszem spotkaniu, pani d’Aiglemont spostrzegła, że życie jej jest ściśle związane z życiem Karola. Ze zdziwieniem, ale bez pomięszania, nawet z pewną
Strona:PL Balzac - Kobieta trzydziestoletnia.djvu/110
Ta strona została przepisana.