przyjemnością, spostrzegła, że dzieli jego upodobania i myśli. Czy ona przejęła je od Karola, czy też Karwi wżył się w jej najlżejsze kaprysy? nie roztrząsała tego. Już porwana prądem namiętności, ta czarująca kobieta powiadała sobie ze zwykłą pewnością siebie oszukującą obawy:
— Och, nie; zostanę wierna temu, który umarł dla mnie.
Pascal powiedział: „Wątpić o Bogu, znaczy wierzyć weń“. Tak samo kobieta szamoce się dopiero wtedy, kiedy jest wzdęta. W dniu, w którym margrabina uświadomiła sobie miłość Karola, targało nią tysiąc sprzecznyoh uczuć. Przesądy doświadczenia przemówiły swoim językiem. Czy byłaby szczęśliwa? czy zdoła znaleźć szczęście poza prawami, z których, słusznie czy nie, społeczeństwo zbudowało swą moralność? Dotąd życie sączyło jej same gorycze. Czy istnieje szczęśliwa przyszłość dla związku, łączącego dwoje istot, rozdzielonych prawami społecznemi? Ale czy szczęście można okupić zbyt drogo? I to szczęście tak upragnione, którego żądza tak jest człowiekowi wrodzona: to szczęście ona może spotka wreszcie! Ciekawość zawsze przemawia na rzecz kochanka.
W pełni tej dumnej rozterki przybył Vandenesse. Obecność jego rozwiała mgliste widmo rozsądku. Jeśli takie są kolejne przeobrażenia, przez które przechodzi nagłe nawet uczucie między młodym człowiekiem a kobietą trzydziestoletnią, jest chwila, gdy wszystkie rozumowania gubią się w jednem, w ostatniej refleksji, która topi się w pragnieniu i potęguje je. Im opór był dłuższy, tem silniej przemawia wówczas głos natury. Tu więc kończy się ta lekcja, lub raczej to studjum anatomiczne, jeśli wolno zapożyczyć z malarstwa jego metod; historja ta raczej tłumaczy niebezpieczeństwa i mechanizm miłości, niż ją maluje. Ale od tej chwili każdy dzień przydawał kolorów temu szkieletowi, stroił go w krasy młodzieńcze, krzepił jego ciało, ożywiał ruchy, dał mu blask, piękność, powab miłości i urok życia.
Karol zastał panią d’Aiglement zamyśloną; kiedy ją spytał
Strona:PL Balzac - Kobieta trzydziestoletnia.djvu/111
Ta strona została przepisana.