mieniejący młodością, czyste niebo, słowem wszystkie harmonje przyrody łączyły się ku rozradowaniu duszy. Mimowoli uśmiechnąłem się, jakgdyby to szczęście było mojem.
Piękny młodzieniec usłyszał, że bije dziewiąta. Uściskawszy czule towarzyszkę, spoważniałą, niemal smutną, zwrócił się ku faetonowi, który posuwał się zwolna, prowadzony przez starego sługę. Szczebiot ukochanego dziecka wmieszał się w ostatnie pocałunki, jakiemi okrył je młody człowiek. Następnie, kiedy już wsiadł do powoziku, kiedy kobieta nieruchoma słuchała oddalającego się turkotu, goniąc wzrokiem wznoszący się tuman kurzu, Karolek przybiegł do siostry koło mostu; usłyszałem jak pytał srebrnym głosikiem:
— Czemu nie przyszłaś pożegnać się z moim przyjacielem?
Widząc brata na zboczu wzgórza, Helena objęła go najstraszliwszem spojrzeniem jakie zapłonęło kiedy w oczach dziecka i pchnęła go wściekłym ruchem. Karolek poślizgnął się na stromym spadku, zaczepił się o korzeń, potoczył się na ostre kamienie muru, rozbił sobie czoło, poczem, skrwawiony, wpadł w błotnisty nurt rzeki. Fala rozprysnęła się tysiącem ciemnych strumieni pod jasną główką. Usłyszałem przeszywający krzyk malca, ale niebawem głos jego zamarł, zduszony w bajorze, gdzie znikł, wydając ciężki łoskot niby kamień idący na dno. Upadek ten był szybki jak błyskawica. Zerwałem się i zbiegłem ścieżką. Helena, osłupiała, krzyczała w niebogłosy:
— Mamo! mamo!
Matka była już przy mnie. Przyleciała jak ptak. Ale ani oczy matki ani moje nie mogły rozpoznać miejsca, gdzie dziecko utonęło. Czarna woda kłębiła się na ogromnej przestrzeni. Koryto ma w tem miejscu dziesięć stóp błota. Dziecko musiało zginąć, niepodobna było go ratować. O tej godzinie, w niedzielę, wszystko spoczywało. Na Biévre niema czółen ani rybaków. Nie dostrzegłem nigdzie ani żerdzi, aby zgruntować cuchnącą rzekę, ani nikogo w oddali. Pocóż miałbym tedy mówić o strasznym wypadku, lub zdra-
Strona:PL Balzac - Kobieta trzydziestoletnia.djvu/122
Ta strona została przepisana.