dzać sekret tego nieszczęścia? Helena pomściła może ojca. Zazdrość jej była zapewne mieczem bożym. Zadrżałem wszakże, spojrzawszy na matkę. Na jakież straszne śledztwo weźmie ją jej wieczny sędzia, mąż? A ona wlecze za sobą nieprzedajnego świadka. Dziecko ma przejrzyste czoło, przeźroczystą cerę; kłamstwo jest niby światłem, które rumieni nawet jego spojrzenie. Nieszczęśliwa kobieta nie myślała jeszcze o męce, jaka ją czeka w domu. Patrzała na rzekę.
Podobny wypadek musi wydawać straszliwe podźwięki w życiu kobiety, a oto jedno z najstraszliwszych ech, jakie od czasu do czasu zakłócały miłość Julji.
W dwa czy trzy lata później, pewnego wieczora, po obiedzie, u margrabiego de Vandenesse, noszącego wówczas żałobę po ojcu i zajętego regulowaniem spadku, znajdował się rejent. Nie był to ów mały rejent z powieści Sterne’a, ale wielki i tłusty rejent paryski, jeden z owych szanowanych ludzi którzy robią głupstwa z namysłem, stąpają ciężką nogą na tajemną ranę i dziwią się gdy kogoś boli. Jeśli przypadkiem dowiedzą się sekretu swego morderczego głupstwa, powiadają: „Dalibóg, nie wiedziałem!“ Słowem, był to rejent uczciwie głupi, który widział w życiu jedynie akty. Dyplomata siedział obok pani d’Aiglemont. Generał wyszedł uprzejmie przed końcem obiadu, aby zaprowadzić dzieci gdzieś do teatrzyku, do Ambigu-Comique czy do Gaîeté. Melodramaty, mimo iż podniecają nerwy, uchodzą w Paryżu za widowisko stosowne dla dzieci i niewinne, ponieważ niewinność tryumfuje w nich zawsze. Ojciec wyszedł nie czekając deseru, tak bardzo dzieci męczyły go aby się znaleźć w teatrze przed podniesieniem kurtyny.
Rejent, niewzruszony rejent, niezdolny zadać sobie pytania, czemu pani d’Aiglemont wyprawia do teatru dzieci i męża a sama nie idzie z nimi, siedział po obiedzie jak przykuty do krzesła. Dyskusja przeciągnęła się przy wetach w nieskończoność, a służba spóźniała się z kawą. Okoliczności te, które kradły czas zapewne
Strona:PL Balzac - Kobieta trzydziestoletnia.djvu/123
Ta strona została przepisana.