Strona:PL Balzac - Kobieta trzydziestoletnia.djvu/169

Ta strona została przepisana.

— Och, tak, rzekła ze łzami w głosie, jeśli on zechce i jeśli będzie mógł przybyć ze mną.
— Więc nie masz już nic, Heleno, odparł surowo generał, ani kraju, ani rodziny?...
— Jestem jego żoną, odparła z dumą, z akcentem niezrównanej szlachetności. Oto, od siedmiu lat, pierwsze szczęście nie płynące od niego, i oto pierwszy wyrzut jaki usłyszałam.
— A twoje sumienie?
— Moje sumienie! Ależ to on.
To mówiąc, zadrżała gwałtownie.
— Idzie! rzekła. Nawet wśród walki poznaję jego krok między wszystkiemi innemi na pomoście.
Naraz rumieniec zabarwił jej policzki, rozjaśnił jej rysy, rozpłomienił oczy, twarz stała się matowo biała... Szczęście i miłość widne były w jej muskułach, w błękitnych żyłkach, w mimowolnem drżeniu całej istoty. Ten dreszcz uczucia wzruszył generała. Jakoż niebawem wszedł korsarz, usiadł na fotelu, wziął na kolana najstarszego syna i zaczął się z nim bawić. Zapanowało milczenie. Generał, pogrążony w półsennej zadumie, patrzał na tę wykwintną kajutę, podobną do gniazda zimorodka, w którem ta rodzina żeglowała po oceanie od siedmiu lat, między niebem a falą, na wiarę jednego człowieka, prowadzona przezeń w niebezpieczeństwach wojny i burz, jak w życiu prowadzi rodzinę ojciec wśród niedoli świata... Spoglądał z podziwem na córkę, na ten fantastyczny obraz boginki morskiej, jaśniejącej urodą, na córkę bogatą w szczęście, gaszącą wszystkie otaczające ją skarby skarbami swej duszy, błyskawicami swych oczu, oraz nieopisaną poezją bijącą od jej postaci. Było w tem coś, co go zdumiewało; cud uczucia i logiki miażdżący utarte pojęcia. Zimne i ciasne kombinacje towarzyskie rozpadały się wobec tego obrazu. Stary żołnierz odczuł to wszystko; zrozumiał również, że nigdy córka nie opuściłaby życia tak bujnego, tak bogatego w kontrasty i wypełnionego tak szczerą miłością.