Ta strona została przepisana.
ko do drzwi chorej. Na ten odgłos, Moina, zbudzona zapewne z boleści, otwarła gwałtownie drzwi ma oścież, powiodła błędnym wzrokiem i po zebranych. Wzburzenie jej mówiło więcej niż wszelkie słowa. Na widok tęgo żywego wyrzutu, wszyscy oniemieli. Łatwo było dojrzeć nogi margrabiny sztywne i wyciągnięte konwulsyjnie na śmiertelnem łożu. Moina, opierając się o drzwi, spojrzała na krewnych i rzekła głucho:
— Straciłam matkę!
Paryż, 1828 — 1844.