odwołalnie. U kobiet w wieku margrabiny, ten pierwszy, najdotkliwszy z bólów ma zawsze jedną przyczynę. Kobieta, a zwłaszcza młoda kobieta, równie szlachetna jak piękna, zawsze pomieści życie swoje tam, gdzie natura, uczucie i społeczeństwo każą się jej rzucić całej. Jeśli jej tego życia braknie i jeśli zostanie na ziemi, doświadcza najokrutniejszych cierpień, z tych samych powodów, które czynią pierwszą miłość najpiękniejszem z uziuć. Czemu to nieszczęście nie miało nigdy malarza ani poety? Ale czyż da się je odmalować, czy da się je wyśpiewać? Nie, cierpienia jakie rodzi umykają się analizie i kolorom artysty. Zresztą, tych mąk kobieta nigdy nie zwierza: aby ją pocieszyć, trzeba je umieć odgadnąć. Spadają na duszę jak lawina, która, osuwając się w dolinę, niszczy wszystko, nim sobie zrobi miejsce.
Margrabina była pastwą owych cierpień, które długo zostaną nieznane, ponieważ wszystko je potępia, gdy serce pieści się niemi, a sumienie szczerej kobiety usprawiedliwia je zawsze. Boleści te podobne są owym dzieciom upośledzonym i niezdatnym do życia, a bliższym sercu matki niż inne, dorodniejsze. Nigdy może owa straszliwa katastrofa, zabijająca wszystko co istnieje poza nami, nie była tak żywa, tak pełna, tak boleśnie pogłębiona okolicznościami, jak ta którą przeszła margrabina. Człowiek ukochany, młody i szlachetny, którego pragnień nigdy nie wysłuchała aby zostać posłuszną prawom świata, umarł aby jej ocalić to, co społeczeństwo zowie honorem kobiety. Komuż mogłaby powiedzieć: „Cierpię!“ Łzy jej były obrazą dla męża, istotnego sprawcy nieszczęścia. Prawo, obyczaj, potępiały jej skargi; przyjaciółka cieszyłaby się niemi, mężczyzna starałby się je wyzyskać. Nie, ta nieszczęśliwa istota mogła wypłakać się jedynie na pustyni, mogła tam pożreć swoje cierpienie lub dać się jemu pożreć, umrzeć lub zabić coś w sobie: może sumienie.
Od kilku dni siedziała z oczami wlepionemi w płaski krajobraz, w którym, jak w jej życiu, nie było czego szukać, nie było czego się spodziewać, gdzie wszystko ogarniało się jednym rzutem oka.
Strona:PL Balzac - Kobieta trzydziestoletnia.djvu/81
Ta strona została przepisana.