Młody człowiek wielkich nadziei, należący do jednego z owych historycznych rodów, których nazwiska zawsze będą, bodaj na, przekór prawom, ściśle związane z chwałą Francji, znalazł się na balu u pani Firmiani. Dama ta dała mu parę listów polecających do swoich przyjaciółek w Neapolu. Pan Karol de Vandenesse (tak zwał się ów młodzieniec) przyszedł podziękować i równocześnie się pożegnać. Wywiązawszy się z talentem z kilku misyj, Vandenesse został świeżo przydzielony do jednego z naszych pełnomocnych ministrów wysłanych na kongres do Lublany. Pragnął skorzystać z tej podróży, aby poznać Włochy. Bal ten był więc niejako pożegnaniem z uciechami Paryża, z tem gorączkowem życiem, z tym wirem myśli i przyjemności, na który się często wyrzeka, ale w którym tak słodko jest się zanurzyć. Przywykły od trzech lat witać różne stolice i żegnać je wedle kaprysu swej dyplomatycznej doli, Karol de Vandenesse niewiele zostawiał za sobą opuszczając Paryż. Kobiety nie robiły już na nim wrażenia; czy że uważał iż prawdziwa miłość zbyt wiele zajmuje miejsca w życiu dyplomaty, czy że powierzchowne miłostki zdały mu się zbyt czczą rozrywką dla tęgiej duszy. Mamy wszyscy wielkie pretensje do siły duszy. We Francji, nikt, nawet człowiek mierny, nie chce uchodzić poprostu za człowieka inteligentnego. Toteż Karol, mimo iż młody (miał ledwie trzydzieści lat), przyzwyczaił się już, jak filozof, widzieć idee, rezultaty i środki, tam gdzie ludzie w jego wieku widzą uczucia, przyjemności i złu-
Strona:PL Balzac - Kobieta trzydziestoletnia.djvu/96
Ta strona została przepisana.
III
KOBIETA TRZYDZIESTOLETNIA