Strona:PL Balzac - Kontrakt ślubny; Pułkownik Chabert.djvu/101

Ta strona została przepisana.

— Och, odparła pani Evangelista głosem który mówił wiele i który zaniepokoił Natalję, dyskusja nad kontraktem uczyniła mnie bardzo nieufną i budzi we mnie pewne wątpliwości. Ale bądź bez obawy, dziecko, rzekła biorąc córkę za szyję i przyciągając ją do siebie, nie zostawię cię długo samej. Kiedy mój powrót nie będzie wam już niczem groził, kiedy Paweł wyrobi sobie o mnie opinję, wrócimy do naszego kochanego życia, do naszych gawęd...
— Jakto, mamusiu, potrafiłabyś żyć bez swojej Naty?
— Tak, aniele, bo będę żyła dla ciebie. Czy moje matczyne serce nie będzie wciąż się czuło szczęśliwe myślą, że przyczyniam się, jak jest moją powinnością, do waszego majątku?
— Ależ, mamusiu, więc ja mam zostać sama z Pawłem tak odrazu? Co się ze mną stanie? jak się to odbędzie? Co ja mam robić, czego nie mam robić?
— Biedna mała, czy ty myślisz, że ja cię tak opuszczę w pierwszej bitwie? Będziemy do siebie pisywały trzy razy na tydzień jak para kochanków, i będziemy wciąż blisko, bliziutko. Nie zdarzy ci się nic o czembym nie wiedziała, uchronię cię od wszelkiego nieszczęścia. A przytem, byłoby śmieszne, gdybym nie przyjechała was odwiedzać, to byłoby z ujmą dla twego męża, spędzę zawsze u was w Paryżu jakiś miesiąc albo dwa.
— Sama, już sama, z nim! rzekła Natalja ze zgrozą, przerywając matce.
— Czyż nie trzeba ci być jego żoną?
— Tak, wiem, ale powiedz mi, jak mam postępować? Ty, która robiłaś wszystko co chciałaś z moim ojcem, ty znasz się na tem, będę ci ślepo posłuszna.
Pani Evangelista ucałowała córkę w czoło; oczekiwała tej prośby.
— Moje dziecko, rady moje muszą dostrajać się do okoliczności. Mężczyźni nie są między sobą podobni. Między lwem a żabą mniejsza jest różnica, niż między jednym a drugim mężczyzną.