Strona:PL Balzac - Kontrakt ślubny; Pułkownik Chabert.djvu/114

Ta strona została przepisana.

Gdybym nie był starcem o siwych włosach, który czeka jedynie trącenia łokciem aby się zwalić do grobu, wytłukłbym tych, którzy przystają przed tą ohydą: Na żądania pani Natalji Evangelista, małżonki Franciszka Pawła Józefa hrabiego Manerville, będącej w separacji majątkowej mocą wyroku trybunału pierwszej instancji departamentu Sekwany etc.
— Tak, rzekł Paweł, a obecnie w separacji od stołu i łoża...
— A! rzekł starzec.
— Och! wbrew woli Natalji, rzekł żywo hrabia; trzeba mi było ją oszukać, nie wie o moim wyjeździe.
— Pan wyjeżdża?
— Mam zapłacony bilet na pokładzie Pięknej Amelji, jadę do Kalkuty.
— Za dwa dni! rzekł starzec. Zatem nie zobaczymy się już, parnie hrabio.
— Masz pan dopiero siedemdziesiąt trzy lata, drogi Mathias, i masz podagrę, prawdziwy dyplom długowieczności. Kiedy wrócę, zastanę cię na nogach. Pańska tęga głowa i pańskie serce będą jeszcze zdrowe, pomożesz mi odbudować zachwianą budowlę. Zrobię ładny majątek w siedem lat. Za powrotem, będę miał dopiero czterdziestkę. Wszystko jest jeszcze możliwe w tym wieku.
— Pan? rzekł Mathias z mimowolnym gestem zdumienia, pan, panie hrabio, będzie się trudnił handlem, czy pan to mówi serjo?
— Nie jestem już panem hrabią, drogi Mathias. Bilet mój opiewa na nazwisko Kamila, jedno z chrzestnych imion mojej matki. Przytem mam znajomości, które mi pozwolą zrobić majątek inaczej. Handel będzie ostatnią ucieczką. Wreszcie jadę z dość znaczną sumą, aby próbować szczęścia na wielką skalę.
— Gdzie jest ta suma?
— Przyjaciel ma mi ją wysłać.
Starzec upuścił widelec słysząc słowo przyjaciel, nie przez szyderstwo ani przez zdumienie; twarz jego wyrażała ból, jakiego doświadczał widząc że Paweł poddaje się złudzeniom zwodniczej ma-