morska choroba. Każdy zna jej objawy: najstraszniejszem z tych niewinnych cierpień jest zupełne unicestwienie woli. Niepojęty zamęt osłabia centra życia, dusza nie spełnia już swoich funkcyj, wszystko staje się obojętne: matka zapomina dziecka, kochanek nie myśli już o ukochanej, najsilniejszy człowiek leży jak bezwładna masa. Zaniesiono Pawła do kabiny, gdzie leżał trzy dni jak kłoda, wymiotując i pojąc się grogiem podanym przez majtków, nie myśląc o niczem i śpiąc; poczem przeszedł okres jakby rekonwalescencji: powoli powrócił do normalnego stanu. Rano, czując się lepiej, wyszedł na pokład odetchnąć powiewem nowego klimatu; wkładając rękę do kieszeni, uczuł listy; chwycił je aby je odczytać, zaczął od listu Natalji. Aby dobrze zrozumieć list hrabiny de Manerville, trzeba przytoczyć ów, który Paweł napisał do żony; brzmiał tak:
List Pawła de Manerville do żony.
„Moja ukochana, kiedy będziesz czytała ten list, ja będę daleko: może już na statku, który mnie uniesie do Indji, gdzie odbuduję zrujnowany majątek. Nie miałem siły oznajmić ci swego wyjazdu. Oszukałem cię; ale czy nie było trzeba tak uczynić? Byłabyś się bezpotrzebnie dręczyła, chciałabyś mi poświęcić swój majątek. Droga Nataljo, nie miej wyrzutów, ja nie mam ani chwili żalu. Gdybym przywiózł miljony, zrobiłbym jak twój ojciec, położyłbym je u twoich stóp, jak on u stóp twej matki, powiadając: „Wszystko jest twoje“. Kocham cię do szaleństwa, Nataljo; mówię ci to bez obawy iż posłużysz się tem wyznaniem dla wzmożenia władzy, której lękają się ludzie słabi: twoja władza była bez granic w dniu w którym cię poznałem. Moja miłość jest jedynym sprawcą mojej klęski. Stopniowa ruina dała mi poznać upajające rozkosze gracza. W miarę jak pieniądze moje topniały, szczęście moje rosło. Każda cząstka majątku, zmieniona dla ciebie w jakąś drobną przyjemność, sprawiała mi niebańskie rozkosze. Byłbym pragnął, abyś miała więcej kaprysów. Widziałem, że idę ku przepaści, ale szedłem ku niej z czołem uwieńczonem radością. To są uczucia, których nie znają ludzie pospolici. Postępowałem jak owi kochankowie, którzy się zamykają
Strona:PL Balzac - Kontrakt ślubny; Pułkownik Chabert.djvu/121
Ta strona została przepisana.