gato, żyć tam z twojem dzieckiem czekając na ciebie, przesyłając ci co wieczór, co rano, modlitwę matki i dziecka, kobiety i anioła, czyż to nie będzie połowa szczęścia? Czy widzisz te drobne rączęta złożone w moich? Czy będziesz wspominał, jak będę wspominała co wieczór, owe słodycze, któreś mi przypomniał w swoim drogim liście? Och, tak, kochamy się jednako oboje. Ta słodka pewność, to mój talizman. Tak samo nie wątpię o tobie, jak ty nie wątpisz o minie. Jakąż pociechę mogę ci dać tutaj, ja zrozpaczona, złamana, ja która widzę tych sześć lat jak pustynię? Nie, nie ja jestem bardziej nieszczęśliwa; ta pustynia czyż nie będzie ożywiona naszem maleństwem; tak, chcę ci dać syna; trzeba, nieprawdaż? Żegnaj mi zatem, ubóstwiany mój, nasze modły i nasza miłość pójdą za tobą wszędzie. Czy łzy, które spadły na ten papier, powiedzą ci wszystko to, czego nie mogę wyrazić? Weź te pocałunki, które kładzie tam na dole, w tym kwadracie,
Ten list pogrążył Pawła w zadumie, spowodowanej zarówno upojeniem w jakiem go zanurzyły te objawy miłości, jak rozmyślnie wywołanemi rozkoszami: przypominał je sobie kolejno, aby sobie wytłumaczyć ciążę żony. Im człowiek jest szczęśliwszy, tem bardziej drży. U dusz wyłącznie tkliwych — a tkliwość mieści w sobie trochę słabości — zazdrość i niepokój są proporcjonalne do szczęścia i jego rozmiarów. Dusze silne nie są ani zazdrosne ani lękliwe: zazdrość to jest wątpienie, obawa to małość. Wiara bez granic jest główną właściwością wielkiego człowieka: jeśli jest oszukany — siła bowiem zarówno jak słabość może uczynić człowieka ofiarą zdrady — wówczas wzgarda staje mu się siekierą, przecina wszystko. Ta wielkość jest wyjątkiem. Komuż nie zdarzy się być opuszczonym przez ducha który podtrzymuje naszą wątłą machinę i słuchać nieznanej potęgi prze-