Strona:PL Balzac - Kontrakt ślubny; Pułkownik Chabert.djvu/137

Ta strona została przepisana.

kochani wedle zasad buchalterji, mają dla mnie coś z ohydnego lichwiarza. Nasze prawe żony winne nam są dzieci i cnotę, ale nie miłość. Miłość, Pawle, to świadomość wzajemnej rozkoszy, pewność że się ją daje i bierze; miłość to pragnienie wciąż żywe, wciąż sycone i wciąż niesyte. W dniu, w którym Vandenesse poruszył w sercu twojej żony strunę pragnienia, którą ty zostawiłeś nietkniętą, twoje fanfaronady miłosne, twoje strumienie mózgu i pieniędzy przestały być nawet wspomnieniem. Twoje małżeńskie noce usiane różami, — dym! Twoje oddanie, — wyrzut poświęcony kochankowi! Twoja osoba — ofiara zarżnięta na ołtarzu! Twoje dawniejsze życie, — ciemność! Jeden dreszcz miłości unicestwił skarby uczucia, które były już tylko starem żelastwem. On, Feliks, miał wszystkie piękności, wszystkie poświęcenia, może gratis, ale w miłości wiara równa się rzeczywistości. Twoja teściowa była tedy oczywiście po stronie kochanka przecw mężowi; tajemnie lub jawnie zamykała oczy, lub otwierała je, nie wiem co robiła, ale była za córką a przeciw tobie. Od piętnastu lat, przez które przyglądam się światu, nie znam ani jednej matki, któraby w takiej okoliczności opuściła córkę. Ta pobłażliwość, to puścizna przekazywana z kobiety na kobietę. Któryż mężczyzna może im ją wyrzucać? chyba jaki autor kodeksu cywilnego, widzący formuły tam, gdzie istnieją tylko uczucia! Rozrzutność, do jakiej cię parło życie światowej kobiety, twój miękki charakter, może i próżność, pomogły pozbyć się ciebie drogą zręcznie ukartowanej ruiny. Z tego wszystkiego, mój dobry przyjacielu, wyciągnij wniosek, że zlecenie jakiem mnie obarczyłeś i z którego byłbym się wywiązał tem chlubniej iż byłoby mnie bawiło, jest bezprzedmiotowe i daremne. Nieszczęście stało się, consumatum est. Daruj mi, mój przyjacielu, że piszę à la de Marsay, jak mawiałeś, o rzeczach, które tobie muszą się wydawać poważne. Nie mam ochoty tańczyć na grobie przyjaciela, jak spadkobiercy na grobie krewniaka. Ale napisałeś mi, żeś się stał mężczyzną; wierzę ci i traktuję cię jak polityka, nie jak zakochanego. Czyż ten wypadek nie jest dla ciebie niby piętno na barku, które pcha galernika do tego aby