w których odkryciu widzą dla siebie korzyść. Znajdował zresztą wystarczające motywy w gorączce złota, jaką dotknięta jest większość paryżanek; trzeba było wreszcie tak wielkiego majątku aby nastarczyć pretensjom hrabiego Ferraud, że intendent sądził chwilami, iż chciwość hrabiny płynie z jej oddania mężowi, w którym wciąż była zakochana.
Hrabina zagrzebała sekret swego postępowania na dnie serca. Tam tkwiły tajemnice, które były dla niej życiem i śmiercią, i tam znajdował się węzeł tej historji. Z początkiem roku 1818, Restauracja spoczywała na podstawach napozór niezachwianych; zasady jej zrozumiane przez wyższe umysły, zdawały się wróżyć Francji erę nowej pomyślności; wówczas społeczeństwo paryskie odmieniło fizjognomję. Okazało się, że przypadkowo hrabina Ferraud, wychodząc za mąż z miłości, zrobiła zarazem doskonały marjaż pod względem majątku i ambicji. Jeszcze młoda i ładna, stała się jedną z modnych kobiet; żyła w atmosferze Dworu. Bogata sama, bogata przez męża, który, sławiony jako jeden z najzdolniejszych ludzi partji rojalistycznej, przyjaciel króla, był upatrzonym filarem przyszłego ministerjum, należała do arystokracji i dzieliła jej splendory. Wśród tego tryumfu żarł ją rak moralny. Są uczucia, które kobiety odgadują, minio starania z jakiem mężczyźni silą się je ukryć. Od powrotu króla, hrabia Ferraud żałował nieco swego małżeństwa. Wdowa po pułkowniku Chabert nie dała mu żadnej paranteli, był sam, bez oparcia, w karjerze pełnej raf i pełnej wrogów. Może też, kiedy mógł sądzić spokojnie swoją żonę, spostrzegł w niej jakieś braki wychowania, które czyniły z niej nieopowiednią towarzyszkę. Jedno słowo męża z okazji małżeństwa Talleyranda oświeciło hrabinę; zrozumiała, że gdyby jej małżeństwo nie było faktem dokonanym, nigdy nie zostałaby hrabiną Ferraud. Któraż kobieta przebaczy taki żal? Czyż nie mieści on w zarodku wszystkich zniewag, wszystkich zabrodni, wszystkich zdrad? Ale jakąż ranę musiało zadać to słowo hrabinie, jeśli się przypuści, że lękała się powrotu pierwszego męża! Wiedziała że żyje, zaparła się go. Następnie, dłu-
Strona:PL Balzac - Kontrakt ślubny; Pułkownik Chabert.djvu/188
Ta strona została przepisana.