go nie słysząc już o nim, rada była wierzyć że zginął pod Waterloo, wraz z orłami cesarskiemi, w towarzystwie Boutina. Mimo to, postanowiła przywiązać do siebie hrabiego najsilniejszym z węzłów, złotym łańcuchem; chciała być tak bogata, aby jej majątek uczynił drugie jej małżeństwo nierozerwalnem, w razie gdyby przypadkiem Chabert zjawił się jeszcze. I zjawił się; nie umiała sobie tylko wytłumaczyć, czemu walka, której się obawiała, nie zaczyna się jeszcze. Cierpienia, choroba, oswobodziły ją może od tego człowieka. Może nawpół oszalał; szpital obłąkanych w Charemton mógłby ją może uwolnić od niego. Nie chciała wciągać w tę sprawę Delbecqa ani policji, z obawy aby się nie wydać w czyjeś ręce lub nie przyspieszyć katastrofy. Istnieje w Paryżu wiele kobiet, które, jak hrabina Ferraud żyją z tajemnym czerwiem moralnym w sercu, lub kroczą nad przepaścią; rana ich zasklepia się z wierzchu, i mogą jeszcze śmiać się i bawić!
— Jest coś osobliwego w położeniu hrabiego Ferraud, mówił sobie Derville budząc się z zadumy, w chwili gdy jego kabrjolet zatrzymał się w ulicy de Varennes, przed bramą hrabiego. Jakim cudem on, tak bogaty, w takich łaskach, nie jest jeszcze parem Francji? To prawda, że król, jak mi mówiła pani de Grandlieu, ma w tem swoją politykę, aby podnosić urok parostwa oszczędnem szafowaniem. Zresztą, syn rajcy parlamentu, to nie Crillon ani Rohan. Hrabia Ferraud może wejść do Izby parów jedynie ukradkiem. Ale gdyby jego małżeństwo unieważniono, czy nie mógłby, ku wielkiemu zadowoleniu króla, odziedziczyć parostwa po którymś ze starych senatorów mającym tylko córki? Oto doskonały straszak na naszą hrabinę, dodał wstępując na schody.
Derville położył bezwiednie palec na tajemnej ranie, zanurzył rękę we wrzód, który pożerał panią Ferraud. Przyjęła go w ładnej jadalni zimowej, gdzie śniadała właśnie, bawiąc się z małpką przywiązaną na łańcuszku do słupka z żelaznemi szczeblami. Hrabina miała na sobie wykwintny peniuar; włosy jej, niedbale upięte, wymykały się z pod czepeczka, dając jej dziecinny wyraz. Była
Strona:PL Balzac - Kontrakt ślubny; Pułkownik Chabert.djvu/189
Ta strona została przepisana.