swej fizjognomji, miał niebieski sukienny surdut, cienką bieliznę, na kamizelce zaś lśniła czerwona wstęga wielkiego oficera Legji Honorowej. Wracając do nawyków dostatku, odzyskał dawną wojskową elegancję. Trzymał się prosto. Poważna i tajemnicza jego twarz, na której malowało się szczęście i wszystkie jego nadzieje, zdawała się młodsza i pełniejsza. Nie był podobny do Chaberta w starym kubraku, tak jak wytarty grosz nie jest podobny do świeżo wybitej czterdziestofrankówki. Widząc go, przechodnie z łatwością poznaliby jeden z owych pięknych szczątków naszej dawnej armji, jednego z owych bohaterów, w których odbija się nasza narodowa chwała, tak jak ułamek lustra oświecony słońcem zdaje się odbijać wszystkie jego promienie. Ci starzy żołnierze, to wraz obrazy i książki.
Kiedy hrabia wysiadł z powozu, aby się udać do Derville’a, wyskoczył lekko jak młodzieniec. Zaledwie kabrjolet nawrócił, zajechał zgrabny powozik z herbami na drzwiczkach. Wysiadła hrabina Ferraud w tualecie prostej, ale obmyślonej tak, aby uwydatnić jej młodą figurę. Kapotka podbita różowym jedwabiem wdzięcznie okalała jej twarz, odmładzając ją. O ile klienci od młodnieli, kancelarja została czem była i przedstawiała obraz, od którego zaczęło się to opowiadanie. Simonnim jadł śniadanie wsparty o otwarte okno; patrzał w niebo przez wylot dziedzińca, otoczonego czterema czarnemi ścianami.
— Haha! wykrzyknął malec, kto się założy o bilety do teatru, że pułkownik Chabert jest generałem i wielkim oficerem Legji?
— Djabelny czarodziej z naszego patrona, rzekł Godeschal.
— Nie wolno mu dziś tedy płatać figlów? spytał Desroches.
— Zajmie się tem jego żona, hrabina Ferraud! rzekł Boucard.
— Ba! rzekł Godeschal, więc hrabina Ferraud będzie musiała nastarczyć dwom...
— O wilku mowa!... rzekł Simonnin.
W tej chwili wszedł pułkownik i spytał o adwokata.
— Oczekuje pana, panie hrabio, odparł Simonnin.
Strona:PL Balzac - Kontrakt ślubny; Pułkownik Chabert.djvu/194
Ta strona została przepisana.