Strona:PL Balzac - Kontrakt ślubny; Pułkownik Chabert.djvu/207

Ta strona została przepisana.

łem. Jestem od dziś biedak imieniem Jacek, który pragnie jedynie jakiegoś kąty aby żyć... Żegnaj.
Hrabina rzucała się do stóp pułkownika i chciała go wstrzymać ściskając mu ręce, ale odepchnął ją ze wstrętem, powiadając: „Nie dotykaj mnie“.
Hrabina uczyniła niepodobny do oddania gest, skoro usłyszała oddalające się kroki męża. Następnie, z ową głęboką przenikliwością jaką daje instynkt zbrodni lub dziki egoizm świata, osądziła, że może żyć w spokoju na wiarę przyrzeczenia i wzgardy tego uczciwego żołnierza.
Chabert znikł w istocie. Mleczarz zbankrutował i został dorożkarzem. Może i pułkownik obrał sobie to samo zajęcie. Może, podobny do kamienia rzuconego w przepaść, zatracił się w owym błocie łachmanów, które kłębi się na ulicach Paryża.
W pół roku po tym wypadku, Derville, nie słysząc już ani o pułkowniku Chabert ani o hrabinie Ferraud, pomyślał, że zapewne doszło między nimi do porozumienia, które przez zemstę hrabina kazała sporządzić w innej kancelarji. Zaczem, pewnego rana, zsumował kwoty zaliczone rzeczonemu Chabert, doliczył koszta, i poprosił hrabinę Ferraud aby się upomniała u hrabiego Chabert o uregulowanie tego rachunku, w przypuszczeniu że zna adres pierwszego męża.
Nazajutrz, intendent hrabiego Ferraud, świeżo mianowany prezydentem trybunału pierwszej instancji w jakiemś większem mieście, wystosował do Derville’a tę beznadziejną odpowiedź:

„Szanowny panie!

„Hrabina Ferraud poleca mi uwiadomić pana, że pański klient najzupełniej nadużył pańskiego zaufania. Osobnik, mieniący się hrabią Chabert, przyznał się, iż bezprawnie przywłaszczył sobie fałszywe tytuły. Raczy pan przyjąć etc.

„Delbecq“.

— Zdarzają się ludzie, którzy są doprawdy za głupi, nie godni chrztu świętego! wykrzyknął Derviile. Bądźże ludzki, wspaniało-