Strona:PL Balzac - Kontrakt ślubny; Pułkownik Chabert.djvu/23

Ta strona została przepisana.

ne które nas odróżnia od dzisiejszego motłochu, jedyne wreszcie dla którego młody człowiek może rzucić kawalerstwo. Tak postawiwszy rzeczy, hrabia de Manerville przyświeca swojej epoce, wznosi się ponad wszystko, może już zostać tylko ministrem albo ambasadorem. Śmieszność nie dosięgnie go nigdy, zyskał socjalne korzyści małżeństwa, a zachował przywileje kawalera.
— Ależ, drogi przyjacielu, ja nie jestem de Marsay, ja jestem, całkiem poprostu, jak sam miałeś zaszczyt stwierdzić, Paweł de Manerville, dobry ojciec i dobry mąż, poseł z centrum, a może par Francji: los nadzwyczaj mierny, ale ja jestem skromny, to mi wystarczy.
— A żona, rzekł nie litości wy de Marsay, czy i jej to wystarczy?
— Żona, mój drogi, zrobi to co ja będę chciał.
— Haha, biedaku, ty jeszcze w to wierzysz? Bądź zdrów, Pawełku. Od dziś odmawiam ci szacunku. Jeszcze jedno słowo, bo nie mogę się pogodzić spokojnie z twoją abdykacją. Zdaj sobie sprawę, w czem tkwi siła naszej pozycji. Kawaler, choćby miał tylko sześć tysięcy renty, choćby mu została za cały majątek jedynie reputacja eleganta, jedynie wspomnienie sukcesów... Otóż, ten fantastyczny cień zawiera ogromne wartości. Życie przedstawia jeszcze widoki dla tego spłowiałego kawalera. Tak, pretensje jego mogą ogarniać wszystko. Ale małżeństwo, Pawle, to jest: — Nie pójdziesz dalej, w sensie społecznym. Żonaty, możesz już być tylko tem czem jesteś, chyba że twoja żona raczy się tobą zająć.
— Ależ, rzekł Paweł, ty mnie miażdżysz zawsze jakiemiś wyjątkowemi teorjami! Ja mam już dość życia dla drugich, posiadania kona po to aby je pokazywać, robienia wszystkiego pod kątem tego co ktoś o tem powie, rujnowania się poto, aby głupiec jakiś nie wykrzyknął: „Patrzcie, Pawełek ma wciąż ten sam powóz. Jak tam z jego majątkiem? Przejada go? gra na giełdzie? Nie, jest milionerem. Pani ta a ta szaleje za nim. Sprowadził z Anglji zaprząg, daję słowo, najpiękniejszy w Paryżu. Zauważono w Long-