matki, która, alby przedłużyć swoje panowanie, strwoniła ogromne sumy. Wspaniałe zabawy i królewska stopa życia utrzymywały publiczność w przekonaniu o bogactwach domu Evangelista. Natalja miała dziewiętnaście lat, a żadna matrymonjalna propozycja nie doszła ucha matki. Nawykła zadowalać swoje panieńskie kaprysy, panna Evangelista nosiła kaszmiry, miała klejnoty i żyła wśród zbytku który przerażał spekulantów, w kraju i epoce w której dzieci spekulują równie dobrze jak rodzice. To fatalne słowo: „Jedynie książę mógłby się ożenić z panną Evangelista!“ krążyło w salonach i koterjach. Matki, matrony z wnuczkami do ulokowania, młode osoby zazdrosne o Natalję, która przygniatała je swoją elegancją oraz swą despotyczną pięknością, podsycały starannie tę opinję jadowitemu słówkami. Kiedy, na balu, słyszały którego z epuzerów, wykrzykującego z zachwytem na widok Natalji: „Boże, jaka ona piękna! — Tak, odpowiadały, ale droga“. Jeżeli jakiś nowy przybysz zachwycał się panną Evangelista i powiadał, że ktoś, ktoby szukał żony, nie mógłby zrobić lepszego wyboru, odpowiadano:
— Któżby miał odwagę żenić się z panną, która dostaje od matki tysiąc franków miesięcznie na tualetę, która ma swoje konie, swoją pannę służącą i nosi koronki? Peniuary ma obszyte brukselskiemi koronkami. Za to co ją kosztuje pranie, możnaby utrzymać skromny dom. Ma na rano pelerynki, za których prasowanie płaci się po sześć franków.
Te i tym podobne zdania, powtarzane często w formie pochwały, gasiły najżywsze pragnienia małżeńskie. Królowa wszystkich balów, znudzona komplementami, uśmiechami i zachwytami które zgarniała na swej drodze, Natalja nie znała wcale życia. Żyła jak ptak który lata, jak kwiat który rośnie, znajdując dokoła siebie ludzi gotowych ziścić każde jej życzenie. Nie znała ceny niczego; nie wiedziała skąd się czerpie, wydobywa i zabezpiecza dochody. Może myślała, że każdy dom ma kucharza, stangreta, pokojówki i służbę, tak jak na łące jest trawa a na drzewach są owoce. Dla niej, żebracy i ubodzy, a powalone drzewa i jałowe
Strona:PL Balzac - Kontrakt ślubny; Pułkownik Chabert.djvu/30
Ta strona została przepisana.