pola, to było jedno. Jedynaczce tej, pieszczonej przez matkę jak nadzieja, nigdy zmęczenie nie skaziło przyjemności. Toteż pędziła w świat, jak rumak pędzi po stepie, bez uzdy i munsztuka.
W pół roku po przybyciu Pawła, w miejscowym wielkim świecie nastąpiło spotkanie kwiatu młodzieży i królowej balów. Te dwa kwiaty patrzały na siebie napozór chłodno, a oboje byli sobą zachwyceni. Mając powody śledzić efekt tego celowego spotkania, pani Evangelista odgadła w spojrzeniach Pawła uczucia jakich doznawał i powiedziała sobie: „To będzie mój zięć!“ Toż samo Paweł, na widok Natalji, powiedział sobie: „To będzie moja żona“. Majątek państwa Evangelista, przysłowiowy w Bordeaux, pozostał w pamięci Pawła jako zabobon dzieciństwa, ze wszystkich zabobonów najbardziej niezniszczalny. To też względy pieniężne odrazu odpadły, nie wymagając owych sporów i wywiadów, które jednakim wstrętem przejmują zarówno serca nieśmiałe co serca dumne. Kiedy parę osób próbowało zaaplikować Pawłowi owe pochwalne frazesy, których niesposób było odmówić wzięciu, wymowie i urodzie Natalji, ale które kończyły się zawsze sceptycznemi horoskopami na przyszłość z powodu trybu życia obu pań, odpowiadał na to wzgardą, na jaką zasługiwała prowincjonalna ciasnota pojęć. Pogląd ten, puszczony w obieg, zamknął usta plotkom; ile że Paweł dawał ton pojęciom i językowi zarówno jak formom i rzeczom. Wniósł angielski egotyzm i jego lodowate bar jery, byronowską ironję, niezadowolenie z życia, pogardę dla świętych węzłów, angielskie srebra i dowcipy, lekceważenie prowincjonalnych obyczajów i starzyzny, cygaro, lakier, kucyki, żółte rękawiczki i galop. Zdarzyło się tedy Pawłowi coś przeciwnego niż wszystkim innym dotąd: żadna panna ani matrona nie próbowała go zrazić. Pani Evangelista zaprosiła go kilka razy na ceremonjalny obiad. Czyż kwiatu młodzieży mogło braknąć na ucztach, na których była najdystyngowańsza młodzież? Mimo chłodu który udawał, a którym nie zwiódł ani matki ani córki, Paweł wchodził drobnemi krokami na drogę małżeństwa. Kiedy Manerville przejeżdżał kabrjoletem
Strona:PL Balzac - Kontrakt ślubny; Pułkownik Chabert.djvu/31
Ta strona została przepisana.