czając im niedorzeczny program słów i gestów. Była roześmiana i naturalna, jak młoda dziewczyna, która nie wie nic o małżeństwie, spodziewa się po niem samych przyjemności, nie przewiduje żadnego nieszczęścia i sądzi że przez nie nabędzie prawo czynienia zawsze swej woli. W jaki sposób Paweł, który kochał tak, jak się kocha wówczas gdy żądza potęguje miłość, poznałby w tej dziewczynie, olśniewającej go swą urodą, kobietę, taką jaką miała być w trzydziestym roku, skoro nawet bystry obserwator mógłby się omylić co do tych pozorów? Jeżeli trudno było znaleźć szczęście w małżeństwie z tą dziewczyną, nie było ono niemożliwe. Poprzez te zarodki wad, błyszczały przymioty. Pod ręką mistrza, niema przymiotu, który, umiejętnie rozwinięty, nie zdusiłby wad, zwłaszcza u dziewczyny która kocha. Ale aby urobić tę tak oporną kobietę, trzeba-by owej stalowej garści, o której mówił de Marsay. Paryski dandys miał słuszność. Lęk, natchniony miłością, jest niezawodnem narzędziem w powodowaniu duszą kobiety. Kto kocha, boi się; a kto się boi, bliższy jest przywiązania niż nienawiści. Czy Paweł będzie miał zimną krew, bystrość, stanowczość, konieczne w owej walce, której rozumny mąż nie powinien zdradzić kobiecie? A przytem czy Natalja kochała Pawła? Podobna większości młodych panien, Natalja brała za miłość pierwsze drgnienie instynktu, oraz przyjemność jaką sprawiała jej powierzchowność Pawła; nie wiedziała zresztą nic o małżeństwie ani o domu. Dla miej, hrabia de Manerville, dyplomata znający dwory Europy, jeden z elegantów paryskich, nie mógł być człowiekiem pospolitym, bez siły moralnej, lękliwym i odważnym zarazem, energicznym może w obliczu przeciwności, ale bezbronnym wobec przykrości które psują szczęście. Czy będzie miała później natyle wyczucia, aby odkryć przymioty Pawła wśród jego drobnych wad? Czy nie będzie przesadzała jednych a zapominała o drugich, zwyczajem młodych kobiet, nie mających pojęcia o życiu? Jest wiek, w którym kobieta przebacza przywary temu kto jej oszczędzi przykrości i w którym bierze przykrości za nieszczęścia. Jaka sympatyczna siła, jakie doświadczenie
Strona:PL Balzac - Kontrakt ślubny; Pułkownik Chabert.djvu/41
Ta strona została przepisana.