— Co takiego, drogi panie? rzekł Paweł idąc za rejentem ku oknu.
— Panie hrabio, rzekł poczciwiec, niema ani grosza posagu. Moja rada jest, aby odłożyć konferencję do innego dnia, iżby pan mógł się należycie zastanowić.
— Panie Pawle, rzekła Natalja, i ja chcę panu coś rzec na osobności.
Mimo że pani Evangelista zachowała spokój, nigdy żaden średniowieczny żyd w kotle pełnym wrzącej oliwy nie cierpiał mąk, jakie ona cierpiała w swej fiołkowej aksamitnej sukni. Solonet ręczył jej za małżeństwo, ale nie znała sposobów ani warunków sukcesu i przechodziła męczarnie niepewności. Zawdzięczała może swój tryumf nieposłuszeństwu córki. Natalja rozważyła słowa matki, której niepokój był widoczny. Kiedy ujrzała skutek swej zalotności, tysiąc sprzecznych myśli owładnęło jej sercem. Nie potępiając matki, uczuła się niemal zawstydzona tą grą, której ceną miał być jakiś zysk. Następnie, ogarnęła ją dosyć zrozumiała zazdrosna ciekawość. Chciała wiedzieć, czy Paweł kocha ją natyle, aby pokonać trudności przewidywane przez matkę, a które zwiastowała jej chmurna fizjognomja pana Mathias. Te uczucia pchnęły ją do odruchu szczerości, który zresztą wzmacniał jej pozycję. Najczarniejsza chytrość nie byłaby równie niebezpieczna jak ta niewinność.
— Pawle, rzekła pocichu nazywając go tak pierwszy raz, gdyby jakieś trudności materjalne mogły nas rozłączyć, pamiętaj że zwalniam cię ze zobowiązań i pozwalam ci zrzucić na mnie plamę wynikłą z zerwania.
Tyle było godności w tym szlachetnym odruchu, że Paweł uwierzył iw bezinteresowność Natalji, uwierzył że ona nie zna faktów zdradzonych mu przez rejenta: ścisnął rękę dziewczyny i ucałował ją jak człowiek, któremu miłość droższa jest niż majątek. Natalja wyszła.
Strona:PL Balzac - Kontrakt ślubny; Pułkownik Chabert.djvu/58
Ta strona została przepisana.