Strona:PL Balzac - Kontrakt ślubny; Pułkownik Chabert.djvu/66

Ta strona została przepisana.

— Ależ to oczywiste, rzekł Paweł.
Kończąc, pan Solonet spojrzał na swoją klientkę z pod oka (spostrzegł to Mathias), co miało znaczyć: — Rzuć pani rezerwy.
— Ależ prawda! wykrzyknęła pani Evangelista w przystępie dobrze zagranej radości, mogę dać Natalji moje djamenty, z pewnością warte nie mniej niż sto tysięcy.
— Możemy je oszacować, rzekł rejent; to zmienia zupełnie postać rzeczy. Nic nie sprzeciwia się w takim razie, aby pan hrabia uznał, iż otrzymał w całości sumę przypadającą pannie Natalji po ojcu i aby małżonkowie przyjęli przy kontrakcie rachunek z opieki. Jeżeli pani, poświęcając się z iście hiszpańską lojalnością, dopełnia, z różnicą stu tysięcy franków, swych zobowiązań, słuszna jest ją pokwitować.
— Nic słuszniejszego, rzekł Paweł, jestem tylko zawstydzony szlachetnością tego postępowania.
— Czyż córka to nie druga ja? rzekła pani Evangelista.
Stary Mathiais spostrzegł radość na twarzy pani Evangelista, skoro ujrzała że trudności mniejwięcej są wyrównane; ta radość i to zapomnienie o djamentach, które przybywały na plac niby świeże posiłki, potwierdziły jego podejrzenie.
— Przygotowali tę scenę, jak gracze karty do partji, w której ma się ograbić jakiegoś fryca, rzekł sobie stary rejent. To biedne dziecko, na którego urodzenie patrzałem, ma być tedy oskubane żywcem przez teściową, upieczone na rożnie miłości i pożarte przez żonę? Ja, który tak pielęgnowałem te piękne grunta, mam patrzeć, jak się je schrupie w jeden wieczór? Trzy i pół miljonów obciąży się miljonem stoma tysiącami posagu, który te baby przejedzą.
Odnajdując w duszy teściowej intencje, które, nie będąc występkiem, zbrodnią, kradzieżą, oszustwem, szalbierstwem, żadnem uczuciem złem ani nagannem, zawierały wszakże te uczucia w zarodku, stary Mathias nie uczuł ani bólu ani szlachetnego oburzenia. Nie był Alcestem-mizantropem, był starym rejentem, nawykłym