gdzie spodziewała się odnieść tryumf, sama wpadła i że ofiarą jest własna córka! Stała się występną bez korzyści, padła ofiarą uczciwego starca, tracąc z pewnością jego szacunek. Czyż nie jej konszachty zrodziły pomysł starego Mathias? Straszliwa myśl! Mathias z pewnością oświecił Pawła. Jeśli dotąd nic nie mówił, z pewnością, po podpisaniu kontraktu, stary lis ostrzeże swego klienta o niebezpieczeństwach, które groziły a których uniknął, chociażby poto aby zgarnąć owe komplementy, ona które wszyscy ludzie są łasi. Czyż go nie przestrzeże przed kobietą dość podstępną aby maczać palce w tym spisku? Czy nie zniszczy władzy, jaką zdobyła na zięciu? Słabe natury, skoro raz się uprzedzą, zacinają się i nie zmieniają już sądu. Wszystko tedy stracone! W dniu, w którym zaczęły się targi, liczyła na słabość Pawła, na jego niemożność zerwania tak daleko posuniętego związku. W tej chwili ona sama o ileż mocniej była związana. Trzy miesiące wprzódy, Paweł mógł stosunkowo łatwo zerwać małżeństwo, ale dziś całe Bordeaux wie, że od dwóch miesięcy rejenci usunęli wszystkie trudności. Zapowiedzi spadły z ambony. Ślub miał się odbyć za dwa dni. Przyjaciele obu rodzin, całe towarzystwo wystrojone na bal schodziło się. Jak oznajmić, że wszystko odłożone? Przyczyna zerwania rozeszłaby się, nieskazitelna uczciwość starego Mathias znalazłaby wiarę. Publiczność byłaby przeciw paniom Evangelista, którym nie brakło zawistnych. Trzeba było tedy ustąpić! Te nieubłagane refleksje spadły na panią Evangelista jak huragan i zmiażdżyły ją. O ile zachowała powagę godną dyplomaty, broda jej zadrgała owym apoplektycznym ruchem, jakim Katarzyna II objawiła swój gniew w dniu, w którym, na tronie, w obliczu dworu i w okolicznościach niemal że podobnych, pozwolił sobie z niej zadrwić młody król szwedzki. Solonet zauważył tę grę mięśni, która zwiastowała skurcz śmiertelnej nienawiści, burzę głuchą i bez błyskawic! W tej chwili pani Evangelista uczuła istotnie ową nienasyconą nienawiść, której zarodek zostawili Arabowie w powietrzu Hiszpanji.
— Drogi panie, rzekła nachylając się do swego rejenta, pan na-
Strona:PL Balzac - Kontrakt ślubny; Pułkownik Chabert.djvu/90
Ta strona została przepisana.