Strona:PL Balzac - Księżna de Langeais.djvu/111

Ta strona została skorygowana.

nosiła twój czerwony znak, wówczas nie będziesz jej mógł opuścić nigdy, będziesz moim na zawsze. Odcinając mnie od świata, zobowiążesz się dać mi szczęście; inaczej byłbyś nikczemnikiem, a wiem, że jesteś szlachetny, wielki! Ależ kobieta, która kocha, sama się zawsze piętnuje. — Wejdźcie, panowie, wejdźcie i naznaczcie księżnę de Langeais. Należy na zawsze do pana de Montriveau. Wejdźcie szybko, wszyscy, czoło moje płonie bardziej niż wasze żelazo.
Armand odwrócił się szybko, aby nie widzieć księżnej dygocącej, na klęczkach. Rzekł słowo, które sprawiło, że przyjaciele jego znikli. Kobiety nawykłe do życia salonów umieją posługiwać się lustrem. Toteż księżna, żądna czytać w sercu Armanda, cała skupiła się w oczach. Armand, nie wiedząc że go widać w lustrze, pozwolił spłynąć po swoim policzku dwom łzom. Cała przyszłość księżnej mieściła się w tych łzach. Kiedy wrócił aby podnieść panią de Langeais, wstała już sama, wierzyła że jest kochana. Toteż zadrżała, słysząc z ust Armanda te słowa, wyrzeczone z ową stanowczością, którą niegdyś tak umiała przybierać sama, wówczas gdy sobie czyniła zeń igraszkę:
— Daruję pani. Może mi pani wierzyć, ta scena utonie na zawsze w niepamięci. Ale równocześnie pożegnajmy się na zawsze. Chcę wierzyć, że na swej kozetce byłaś pani szczera w swojej kokieterji, i szczera tutaj w swoich wylewach. Żegnaj. Niema już we mnie wiary. Znowubyś mnie dręczyła, byłabyś zawsze księżną. Nie zrozumielibyśmy się nigdy.
— Co pani sobie życzy zrobić teraz, rzekł przybierając ton mistrza ceremonji. Jechać do domu, czy wrócić na bal do pani de Sérizy? Użyłem całej swej władzy, aby zachować pani dobrą sławę nietkniętą. Ani służba pani, ani nikt nie może się domyślić, co się tu działo od kwadransa. Służba myśli, że pani jest na balu, kareta pani wciąż stoi w dziedzińcu pani de Sérizy, powóz może się znaleźć w dziedzińcu twego pałacu. Dokąd pani chce się udać?
— Co ty mi radzisz, Armandzie?