Strona:PL Balzac - Księżna de Langeais.djvu/132

Ta strona została skorygowana.

Boże, póki będą małe, będą urocze, ale kiedyś wymówią ci to, że więcej myślałaś o sobie niż o nich. My wiemy to wszystko, my starzy. Z dzieci wyrastają ludzie, a ludzie są niewdzięczni. Czyż nie słyszałem w Niemczech młodego Horna, jak mawiał po kolacji: „Gdyby moja matka była uczciwą kobietą, byłbym dziś panującym”. GDYBY! Słyszeliśmy całe życie to gdyby z ust chamów, i ono to zrobiło rewolucję. Kiedy ludzie nie mogą obwiniać ani ojca ani matki, mają pretensję do Pana Boga o swoje nieszczęście. Ostatecznie, drogie dziecko, jesteśmy tu poto, aby cię oświecić. Otóż, streszczam się w jednem słowie, nad którem winnaś się zastanowić: kobieta nigdy nie powinna dawać broni przeciw sobie swojemu mężowi.
— Wuju, rachowałam póty, póki nie kochałam. Wówczas widziałam, jak ty, interesy tam, gdzie dziś istnieją już dla mnie tylko uczucia, rzekła księżna.
— Ależ, drogie dziecko, życie jest ciągłą walką uczuć i interesów, odparł widam; aby być szczęśliwą, zwłaszcza w twojem położeniu, trzeba starać się pogodzić uczucia z interesami. Że jakaś gryzetka kieruje się sercem i kaprysem, to można zrozumieć; ale ty masz ładny majątek, rodzinę, tytuł, stanowisko, nie powinnaś wyrzucać tego wszystkiego przez okno. Aby wszystko pogodzić, czegóż my żądamy od ciebie? Abyś obeszła zręcznie konwenanse, zamiast je gwałcić. Ech, Boże, mam blisko osiemdziesiąt lat i nie przypominam sobie, abym spotkał, pod jakiemkolwiek panowaniem, miłość, któraby warta była ceny, jaką ty chcesz opłacić miłość tego szczęśliwego młokosa.
Księżna spojrzeniem nakazała widamowi milczenie. Gdyby Montriveau mógł widzieć ten wzrok, przebaczyłby wszystko...
— To byłby ładny efekt w teatrze, rzekł książę de Grandlieu, ale to nie znaczy nic, kiedy chodzi o twoje wiano, o twój majątek i twoją niezależność. Nie jesteś wdzięczna, drogie dziecko. Nie wiele znajdziesz rodzin, gdzieby krewni mieli odwagę przemawiać głosem doświadczenia i językiem rozsądku do postrzelonej główki.