Strona:PL Balzac - Księżna de Langeais.djvu/144

Ta strona została skorygowana.

miast, i udał się do siebie. Około północy, przybył margrabia de Ronquerolles.
— Co tobie, mój drogi? rzekł na widok generała.
Armand dał mu do przeczytania list księżnej.
— I co? spytał Ronquerolles.
— Była pod moją bramą o ósmej, a o kwadrans na dziewiątą znikła. Straciłem ją, a kocham! Och, gdyby moje życie należało do mnie, już byłbym sobie strzelił w łeb!
— Ba! ba! uspokój się, rzekł Ronquerolles. Księżne nie odfruwają tak jak czajki. Nie zrobi więcej niż trzy mile na godzinę, a jutro my zrobimy sześć. Do kata! dodał, pani de Langeais to nie jest zwyczajna kobieta. Wszyscy jutro siądziemy na koń. W ciągu dnia dowiemy się przez policję, dokąd się udała. Musiała wziąć powóz, takie anioły nie mają skrzydeł. Czy jest w drodze, czy ukryła się w Paryżu, znajdziemy ją. Czyż nie mamy telegrafu aby ją zatrzymać nie goniąc za nią? Będziesz szczęśliwy. Ale, drogi mój bracie, popełniłeś błąd, którego mniej albo więcej dopuszczają się ludzie z twoją energją. Sądzą dusze drugich wedle własnej i nie wiedzą kiedy pęka struna, skoro ją nadto przycisnąć. Czemuś mi nic nie wspomniał przedtem? Byłbym ci powiedział: „Bądź punktualny!“ — Do jutra tedy, dodał ściskając rękę Armanda, który milczał. Śpij, jeśli możesz.
Ale napróżno rozwinięto wszystkie olbrzymie zasoby, jakiemi rozporządzali mężowie stanu, panujący, ministrowie, bankierzy, słowem wszystkie potęgi ludzkości. Ani Montriveau ani jego przyjaciele nie mogli odnaleźć śladu księżnej. Widocznie zamknęła się w klasztorze. Montriveau postanowił przetrząsnąć lub kazać przetrząsnąć wszystkie klasztory świata. Musiał mieć księżnę, choćby to miało kosztować życie całego miasta. Aby oddać sprawiedliwość temu niezwykłemu człowiekowi, trzeba powiedzieć, że namiętność jego budziła się równie żarliwa codzień i trwała pięć lat. Dopiero w r. 1829 książę de Navarreins dowiedział się przypadkiem, że córka jego wyjechała do Hiszpanji jako pokojówka lady Julji Hop-