wspaniale zbudowanych w duchu swego przeznaczenia. Niektóre zagrzebane są w głębi najustronniejszych dolin; inne wznoszą się nad okrzesanemi górami lub przewieszone są nad przepaścią. Wszędzie człowiek szukał poezji nieskończoności, uroczystej grozy milczenia; wszędzie chciał się znaleźć bliżej Boga: szukał go na wierzchołkach, na dnie otchłani, na skalistych wybrzeżach, i znalazł go wszędzie. Ale nigdzie bardziej niż na tej wpół-europejskiej, wpół-afrykańskiej skale nie możnaby spotkać tylu harmonij, spływających w jedno ku podniesieniu duszy, zdolnych zatrzeć jej najboleśniejsze wspominki, stępić najżywsze wrażenia, wyżłobić zgryzotom głębsze łoże. Klasztor ten zbudowano na wybrzeżu, na skalistym cyplu, który, siłą jakiegoś potężnego wstrząsnienia, ścięty jest gładko od strony morza. Terasy jego, lekko wyżłobione przez falę, są niedostępne. Przystępu do skały bronią również niebezpieczne rafy, które ciągną się daleko i między któremi igra lśniąca fala Śródziemnego morza. Trzeba tedy znajdować się na morzu, aby widzieć cztery rogi kwadratowego budynku, którego kształt, wysokość, okna, ściśle unormowane są klasztornemi przepisami. Od strony miasta, kościół zasłania w zupełności grube mury klasztoru, którego dach pokryty jest szerokiemi płytami, obojętnemi na wiatry, burze i działanie słońca. Kościół, wyrosły z hojności pewnej hiszpańskiej rodziny, wieńczy miasto. Jego strzelista i wdzięczna fasada przydaje wielkości i piękna temu nadmorskiemu miasteczku. Czy to nie jest cud ziemski, widok miasta, gdzie, nad amfiteatralnie stłoczonemi dachami piętrzącemi się nad portem, góruje wspaniały portal z gotyckim tryglifem, z dzwonnicami, wieżyczkami i strzelistą koronką z kamienia? Religja górująca nad życiem, przypominająca bezustanku ludziom ich cel i środki: obraz nawskroś hiszpański! Rzućcie ten krajobraz w pełne morze Śródziemne, pod palące niebo; przydajcie doń kilka palm, nieco drzew skarłowaciałych ale żywych, splatających swoje zielone, kołyszące się na wietrze gałęzie z rzeźbionem listowiem martwej architektury. Spójrzcie na pianę morską bielącą rafy i od-
Strona:PL Balzac - Księżna de Langeais.djvu/16
Ta strona została skorygowana.