Strona:PL Balzac - Księżna de Langeais.djvu/77

Ta strona została skorygowana.

powściągana bezustanku żądza. Armand i pani de Langeais podobni byli owym indyjskim fakirom, znajdującym nagrodę swej czystości w pokusach które ona rodzi. Może księżna zdołała znaleźć rozwiązanie miłości w owych braterskich pieszczotach, które wydałyby się z pewnością całemu światu bardzo niewinne, ale które zuchwalstwo jej myśli zmieniało w orgje rozpusty? Jak inaczej wytłumaczyć tajemnicę jej ustawnych wahań? Co rano przyrzekała sobie zamknąć drzwi Armandowi; i co wieczór, o oznaczonej porze, dawała mu się urzec. Po słabej obronie, stawała się łaskawsza, słowa jej wionęły słodkie, pieściwe; tylko dwojgu kochanków mógł czas płynąć w ten sposób. Księżna błyszczała dowcipem, oszałamiała zalotnością; następnie, kiedy podrażniła duszę i zmysły swego wielbiciela, kiedy ją brał w ramiona, pozwalała mu się gnieść i skręcać, ale miała swoje nec plus ultra miłości. Skoro, doszedłszy do tego punktu, porwany szałem, próbował przekroczyć granice, wpadała w gniew. Żadna kobieta nie ośmieli się odmawiać swej miłości bez przyczyny; niema nic naturalniejszego niż ulec; toteż pani de Langeais otoczyła się niebawem drugą linją fortyfikacji, trudniejszą do zdobycia niż pierwsza. Wezwała na pomoc religję. Nigdy najwymowniejszy Ojciec Kościoła lepiej nie bronił sprawy Boga; nigdy pomsta niebios nie dźwięczała groźniej niż w głosie księżnej. To nie było ani kaznodziejstwo ani retoryka. Nie, miała swój własny patos. Na najgorętsze błagania Armanda odpowiadała wzrokiem skąpanym we łzach, gestem wyrażającym straszliwe wezbranie uczuć. Błagała go o milczenie jak o łaskę. Jedno słowo więcej, a nie wolno jej będzie słuchać; uległaby, a wolałaby śmierć od występnego szczęścia.
— Czyż nie rozumiesz, co to jest obrazić Boga! mówiła głosem osłabionym wewnętrzną walką, którą ta ładna komedjantka z trudem jakoby zdołała opanować. Ludzi, ziemię całą, poświęciłabym panu chętnie; ale straszliwym egoizmem jest żądać odemnie całej mej przyszłości za chwilę rozkoszy. No! słuchaj, czy nie jesteś szczęśliwy? dodawała wyciągając rękę i ukazując się w ne-