gliżu, zawierającym niewątpliwie dla kochanka pewne pociechy, w których też stale szukał odszkodowania.
Jeżeli, przez słabość, lub aby zatrzymać człowieka, którego namiętność dawała jej nieznane wprzód wzruszenia, pozwoliła sobie wreszcie uszczknąć pocałunek, natychmiast udawała lęk, rumieniła się i spędzała Armanda z kanapy z chwilą gdy kanapa stawała się dla niej niebezpieczna.
— Twoje rozkosze, Armandzie, to grzechy, za które ja cierpię; płacę je pokutą, żalem, wołała.
Znalazłszy się na odległość dwóch krzeseł od tej arystokratycznej spódnicy, Montriveau zaczynał kląć, złorzeczył Bogu. Wówczas księżna objawiała niezadowolenie.
— Drogi panie, mówiła sucho, nie rozumiem, czemu pan nie chce wierzyć w Boga, skoro niepodobna jest wierzyć w ludzi. Cicho bądź, nie mów w ten sposób; masz duszę zbyt wielką, aby podzielać brednie liberałów, którzy się chełpią że zabili Boga.
Teologiczne i polityczne dyskusje służyły jej za zimny tusz dla generała, który, raz wpadłszy w gniew, nie umiał już wrócić do miłości. Księżna rzucała go o sto mil od tego buduaru w teorje absolutyzmu, których broniła cudownie. Niewiele kobiet waży się wyznawać demokrację, jestto zbyt wielka sprzeczność z ich despotyzmem w sferze miłości. Ale często generał wstrząsał grzywą, odtrącał precz politykę, mruczał jak lew, walił się po bokach, rzucał się na swą ofiarę, wracał do swej lubej groźny swą miłością, niezdolny dłużej znieść żarów własnego serca i myśli. Skoro wówczas księżna uczuła, że stan jej nerwów mógłby się stać dla niej niebezpieczny, umiała wyjść z buduaru; opuszczała atmosferę przesyconą pragnieniami, szła do salonu i siadała do fortepianu. Śpiewała najrozkoszniejsze melodje współczesnej muzyki oszukując w ten sposób głos zmysłów, którym podlegała niekiedy, ale które miała siłę ujarzmić. W owych momentach wydawał się Armandowi wzniosła: nie udawała, była szczera; biedny kochanek wierzył w tej chwili w jej miłość. Ten samolubny opór sprawiał, że ją brał
Strona:PL Balzac - Księżna de Langeais.djvu/78
Ta strona została skorygowana.