Strona:PL Balzac - Księżna de Langeais.djvu/87

Ta strona została skorygowana.

a piątą równie regularnie jak pan przychodzi wieczór. Ci są bardzo szlachetni! Żartuję sobie z nich, znoszą wcale cierpliwie moje wybryki, impertynencje, i bawią mnie; gdy pan, któremu oddaję najcenniejsze skarby duszy, chce mnie zgubić i sprawia mi tysiąc przykrości. Nie mów nic, dosyć, dosyć, rzekła widząc że chce przemówić, pan nie ma ani serca, ani duszy, ani delikatności. Wiem, co pan chce powiedzieć. Więc dobrze. Wolę raczej uchodzić w pańskich oczach za kobietę zimną, bez czucia, bez serca nawet, niż uchodzić w oczach świata za kobietę pospolitą, niż być skazaną na wiekuiste męczarnie, stawszy się wprzód łupem pańskich rzekomych rozkoszy, które z pewnością pana znużą. Pańska samolubna miłość nie jest warta tylu poświęceń...
Te słowa bardzo niedoskonale oddają wszystko co księżna wygadała ze sprawnością pozytywki. To pewna, że mogła długo mówić: temu strumieniowi melodyjnych nut biedny Armand przeciwstawił za całą odpowiedź jedynie milczenie nabrzmiałe straszliwem uczuciem. Po raz pierwszy spostrzegał zalotność tej kobiety; zgadywał instynktownie, że oddana i wzajemna miłość kobiety szczerej nie oblicza, nie rozumuje w ten sposób. Następnie czuł jakby wstyd, przypominając sobie, że mimowoli czynił rachuby, których ohydę mu wyrzucano. Następnie, badając się sam z anielską wręcz skrupulatnością, znajdował tylko egoizm w swoich słowach, w swoich uczuciach, w swoich pomyślanych a nie wyrażonych odpowiedziach. Poczuwał się do winy; miał ochotę rzucić się z okna z rozpaczy. Ja zabijało go. Co rzec, w istocie, kobiecie, która nie wierzy w miłość? „Pozwól mi dowieść, jak bardzo cię kocham. Wciąż ja. Montriveau nie umiał, jak umieją w podobnych okolicznościach bohaterowie buduarów, naśladować owego tęgiego logika, maszerującego wobec pyrrhończyków, którzy przeczyli ruchowi. Temu odważnemu człowiekowi brakło właśnie owej odwagi zwyczajnej kochankom, którzy znają formuły niewieściej algebry. Jeżeli tyle nawet najcnotliwszych kobiet pada ofiarą wytrawnych graczów miłości, którym pospolicie daje się nieładne miano, to