dźwięk twego głosu. Często na balu chwytała mnie ochota, aby ci się rzucić na szyję.
— Och! jeśli mi nie ufasz póty, póki ci się nie rzucę na szyję przy ludziach, sądzę, że będę dźwigała twoje podejrzenia całe życie. Ależ przy tobie Otello jest tylko dzieckiem!
— Och! rzekł w rozpaczy, nie kochasz mnie...
— Przyznaj bodaj, że w tej chwili nie zasługujesz na to.
— Więc jeszcze trzeba mi się starać?
— Także pytanie! No, rzekła rozkazującym tonikiem, wyjdź, zostaw mnie. Ja nie jestem taka jak ty: ja chcę ci się zawsze podobać...
Żadna kobieta nie umiała włożyć tyle wdzięku w swoją impertynencję; w ten sposób, działanie było podwójne i mogło doprowadzić do szału najchłodniejszego człowieka. W tej chwili, oczy jej, głos, postawa, wyrażały ową zupełną swobodę umysłu, jakiej nigdy kochająca kobieta nie ma wobec człowieka, którego sam widok powinien w niej budzić słodkie drżenie. Oświecony przestrogami margrabiego de Ronquerolles, wspomagany przytem owem jasnowidzeniem, które namiętność daje na chwilę ludziom najmniej bystrym, ale które zwłaszcza jest udziałem silnych, Armand odgadł straszliwą prawdę kryjącą się pod swobodą księżnej. Serce jego wzdęło się burzą, niby jezioro sfalowane wiatrem.
— Jeśli mówiłaś prawdę wczoraj, bądź moją, Antonino, wykrzyknął. Chcę...
— Przedewszystkiem, rzekła odpychając go spokojnie i z siłą, nich mnie pan nie kompromituje. Pokojówka mogłaby usłyszeć. Szanuj mnie, proszę cię. Twoja poufałość jest dobra wieczór, w buduarze: ale tutaj nie. Potem co znaczy pańskie Chcę? Chcę! Nikt mi jeszcze nie powiedział tego słowa. Wydaje mi się bardzo śmieszne, nieskończenie śmieszne.
— Nie ustąpisz zatem nic na tym punkcie? rzekł.
— A! pan nazywasz punktem swobodę rozrządzania sobą:
Strona:PL Balzac - Księżna de Langeais.djvu/96
Ta strona została skorygowana.