Strona:PL Balzac - Księżna de Langeais.djvu/98

Ta strona została skorygowana.

Z tą chwilą ukrył swoje wzruszenia pod zupełnym spokojem. Niema człowieka natyle silnego, aby mógł znieść owe zmiany, które rzucają duszę z najwyższego szczęścia w ostateczną rozpacz. Czyż nie ujrzał rozkoszy życia jedynie poto aby lepiej odczuć pustkę swego poprzedniego istnienia? To była straszliwa burza: ale Montriveau umiał cierpieć. Przyjął huragan swoich skłębionych myśli, jak granitowa skała przyjmuje fale rozwścieczonego oceanu.
— Nie mogłem jej nic powiedzieć: w jej obecności tracę rozum. Ona nie wie, do jakiego stopnia jest nędzna i podła. Nikt nie ośmielił się stawić tej istocie przed oczy zwierciadła. Musiała z pewnością zadrwić z wielu mężczyzn: pomszczę ich wszystkich.
Poraz pierwszy może w sercu mężczyzny miłość i zemsta zmięszały się tak równo, że sam Montriveau niezdolny był odgadnąć, czy miłość czy zemsta przeważy. Znalazł się tego samego wieczora na balu, gdzie miała być księżna de Langeais, i stracił niemal nadzieję aby zdołał dosięgnąć tę kobietę. Widział w niej niemal coś demonicznego. Była dlań uprzejma i pełna miłych uśmiechów; nie chciała zapewne aby ktoś mógł przypuszczać, że zaszło coś między nią a panem de Montriveau. Wzajemne dąsy są dowodem miłości. Ale to, że księżna nie zmieniła w niczem swego postępowania gdy margrabia był posępny i zgryziony, czyż nie dowodziło jasno, że Armand nic nie uzyskał? Świat umie dobrze przeniknąć urazę wzgardzonego mężczyzny i nie pomyli jej z obojętnością, jaką kobiety każą czasem przybierać swym kochankom w nadziei ukrycia wzajemnej miłości. I wszyscy drwili sobie z generała, który, nie poradziwszy się swego przewodnika, był zadumany, cierpiał; podczas gdy Ronquerolles zaleciłby mu może skompromitować księżnę i odpowiedzieć na jej obłudną słodycz namiętnym wybuchem. Armand opuścił bal, przejęty wstrętem do natury ludzkiej, zaledwie zdolny uwierzyć w takie zepsucie.
— Jeżeli niema kata na podobne zbrodnie, rzekł patrząc na oświetlone okna salonów, gdzie tańczyły, rozmawiały i śmiały się najpiękniejsze kobiety w Paryżu, wezmę cię za kark, mościa księż-